poniedziałek, 11 listopada 2013

Informacja

Myślę, że tak będzie lepiej. Będę dzieliła rozdziały na dwie części. Będziecie wtedy otrzymywali szybciej, ale trochę mniej tekstu. Wiem, już teraz tekstu jest mało, ale nie mam czasu na pisanie bloga. To trudne, ale nie chcę was zawieść. Będę twarda i obiecuję, że będę tu częściej wpadać.
Laurel xoxo

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 9, część 1

Ten rozdział jest dla moich koleżanek i kolegów. Dziękuję, że tak zryliście mi psychikę. Tak Hope, o Tobie też mowa. A tak w ogóle, to pamiętajcie jeszcze o koledze Johna- ma na imię Luke. Wstawiam go jako kolejną osobę w tym opowiadaniu. Może nie pojawi się w tym rozdziale, ale obiecuję, że będzie z nim jeszcze dużo tekstu. 


*Perspektywa Jade*
- Jak długo będziecie w Australii?
- Miesiąc.
- CO?! A kiedy przyjedziecie?
- Trochę później. Chcemy tam zostać tydzień więcej, no wiesz, poopalać się i tak dalej...
- Szkoda, że nie możemy z wami jechać- odpowiedziałam z grymasem Niall'owi.

- Nie smuć się- założył swoje ulubione okulary, co od razu wprawiło mnie w humor.- Przecież wiesz, że Ell ma szkołę, a nawet jakby nie miała, to nie możemy was wziąć. Pokazywałem ci już chyba regulamin między nami a "Modest!", co?
- Nie, nigdy mi nawet o tym nie mówiłeś.
- To w skrócie więcej niż 14 stron zapełnionych po brzegi drukiem Arial 8.
- Ciekawe, ile ci to zajęło.
- Co?
- Przeczytanie tego.
- Nie umiałem się przy tym skupić. Nie wiem dokładnie, ale z dwa miesiące mi to zajęło.
- Żartujesz?
- Nie, i to wcale nie jest śmieszne. Ale to jest- i zaczął robić ze swoją twarzą dziwne rzeczy.  Śmiałam się tak głośno, że obudziłam Zayn'a, co jest na prawdę wielkim osiągnięciem. Niall go nie zauważył i nadal się śmiał. Zayn zakończył jego wycie zasłaniając mu usta dłonią.
- Ciszej nie szło, nie?- pytał nas z wyrzutami.
- Ja przynajmniej jestem cicho w nocy...- Niall nie odpuścił.
- Ej!
- No właśnie.
- Powtórzę ci to kiedyś... Zobaczysz!
Nagle nieoczekiwanie z kanapy wstała Ellie.

- Co tu tak głośno?- spytała nas zaspanym jeszcze głosem.
- Wolisz nie wiedzieć...- powiedziałam znowu wchodząc w zły nastrój.
- Dostaliśmy propozycję zagrania jeszcze kilku koncertów...- powiedział Zayn.
- To fajnie! A gdzie?
- W Australii.
- No to już NIE fajnie- powiedziała, podkreślając przy tym wiadomo jakie słowo.
- Nie będzie ich miesiąc- nie wiem, po co jej to mówię, skoro i tak już jest wściekła.
- Nie, no nie dobijaj mnie.
- To dla nas wielka szansa...
- A dla mnie wielki dół. Takie pytanie- czemu nam nie powiedzieliście?
- Sami o tym nie wiedzieliśmy. Kochany "Modest!" powiadomił o tym wszystkie osoby pracujące w tej branży, oprócz nas. Taki mały szczególik.
- Czemu ich tak nie lubicie?
- Między innymi temu, że w trasie śpimy po kilka godzin, nie możemy brać was...
- I swojego jedzenia- dodał Niall.
- No i nie możemy chodzić na żadne imprezy.
- No, to teraz rozumiem.
- Chłopaki, przesadzacie. Dostajemy darmowe żelki!
- Niall, TY dostajesz. Bo zanim my dojdziemy do ciebie, zostawisz nam same opakowanie.
- Czas to pieniądz...
- Racja Niall, ta robota jest dla ciebie idealna. Dzięki niej nie pracujesz jeszcze w KFC- Zayn wiedział, co odpowiedzieć naszemu żarłokowi. Jeszcze- dzięki słowom wypowiedzianym przez Zayn’a nie przestawałam się śmiać. Niall miał jednak asa w rękawie.
- Wow, taki suchar, że aż piernik- popatrzyłam z powagą na blondyna, który odpowiedział mi miną "Bitch please". 
- Boże, z nim ja żyje?- chyba odpowiedział mi na to pytanie, każąc Irlandczykowi tańczyć Harlem Shake'a… Bolały mnie już usta od tego śmiania, ale nie umiałam przestać. 
I tym oto sposobem obudziłam resztę domowników.
Co sie działo potem? 
Wolę sobie nie przypominać...
***
Przepraszam, że nie pisałam tak długo, a jak już coś napisałam to wyszło do dupy. A jego długość też mnie nie zadowala... Nie wiem, czy nie przestać pisać. To boli, kiedy liczba osób czytających ze września zmalała o więcej niż połowę...
Nie mam weny. Chwilowo. Jeszcze raz was przepraszam. 
Postawcie pod tym (a raczej połową) rozdziałem komentarze. Może mnie zmotywujecie do dalszego pisania. Czekam.
Laurel xoxo


niedziela, 6 października 2013

Rozdział 8

Przepraszam, że tak długo was szantażowałam, ale jestem w gimbazie (przeskok z podstawówki do gimnazjum to niezły kop, o tym wszyscy wiedzą) i czasem przy jedenastu zadaniach z fizyki, pierwiastkach chemicznych, "Dziadach, cz.2" i czterostronnym wypracowaniu z polskiego można zapomnieć o tym, że istnieje coś takiego jak INTERNET, laptop czy blog.
Napisałam ten rozdział patrząc na zakochanych podczas kilku przerw między nauką, tak więc myślę, że trochę przesadziłam z tą miłością.
Jeśli zależy ci na tym, by następny rozdział nie był tak głupi i krótki jak ten i został napisany szybciej, to napisz w komentarzu co o nim sądzisz.
*Perspektywa Liam'a*
- Ej! Nie przy ludziach!- odkleiłem Niall'a od Jade. Irlandczyk nie był z tego zadowolony.
- Czyli teraz nawet nie można się publicznie przytulać, tak?
- No jasne.
- Posłuchaj. Ty naprawdę potrzebujesz okularów. Przed chwilą miałeś swoje usta na jej ustach, co potocznie nazywamy całowaniem się. Czy ty rozumieć, czy powtarzać ten wykład jeszcze od dwóch do sześciu razy?- Hazza udawał profesorka ze szkoły Ell.
- To, że ty i Jade jesteście razem ze sobą kilka czy ileś tam dni, to nie znaczy to, że musicie nam to TAK pokazywać- nawet Lou nam przyznał rację.
- Dokładniej- dwa tygodnie, sześć dni i dziewiętnaście godzin. No, Horan, to na czym skończyliśmy?- Jade uśmiechając się, zagryzła wargę, podeszła do chłopaka i pocałowała go namiętnie.
- Zazdroszczę- mruknął pod nosem Zayn.
- Kto chce dzisiaj jechać na obiad do Mac'a?- spytałem się grupki tych kochanych "dzieci".
- I za właśnie takie pomysły cię kocham- Ell stanęła na palcach i przytuliła. Dopiero teraz zauważyłem patrzących się na nas przyjaciół.
- Ellie! I ty mi jeszcze mówisz NIE PUBLICZNIE???- po słowach swojej siostry siedemnastolatka zalała się czerwienią. Słodkie. Wyglądała jak skarcony szczeniaczek.
- To jedziecie do Mc'Donald'a?
- Nie chce mi się. Zjadłbym gotowane marchewki.
- Jak to ty Louis.
- A reszta?
- Nie zabieraj mi moich przygłupów!- pan Tomlison usiłował zatrzymać Zayn'a, łapiąc go za nogę. Tarzał się po białym dywanie, robiąc na nim plamy z Nutelli, którą przed chwilą jadł.
- Co ty robisz?!- Eleonor podniosła go i krzyknęła mu prosto w twarz.- Teraz to sprzątaj!
Pan Carrot zrobił maślane oczy i powiedział swojej dziewczynie coś do ucha.
- Louisie Tomlisonie! NIE! Nawet za to NIE!
- No dobra- zrobił zrezygnowaną minę.- Gdzie są ścierki?
- Prawa dolna półka z boku kuchni.
- Pytam się ostatni raz- kto z nami jedzie?!- po raz trzeci pytałem się reszty, ubierając bejsbolówkę. Za oknem bezsensowna pogoda. Jak to w Londynie.

Niall się odezwał:
- Nie, zostajemy w domu, ale kup mi frytki. Widzę, że tylko ona chce jechać- i wskazał na dziewczynę w czapce-krasnalce, na której pisało "SWAG"
- Idziemy?
- No jasne. Nie będziemy chyba na nich czekać- Ell obróciła głowę w stronę nadal leżących obok siebie osób.
- Chwila, jeszcze jedno- i wziąłem kluczyki ze najlepiej ogrzewanego auta, jakie mamy.
- Nie bierz kluczyków- przejdziemy się!
Popatrzyłem na nią z dołu do góry, po czym odparłem:
- Nie będzie ci zimno?
- Nie, no co ty, przecież jestem "gorąca"!- uśmiechnąłem się, a ona puściła do mnie oczko.
- Ell, zmień dilera!- usłyszałem głos z głębi domu, należący do jej siostry.
- Ha, ha, ha, naprawdę śmieszne!- odkrzyknęła.
- Wiem o tym.
*Godzinę później*
Szliśmy w stronę ulicy, zza której widać było z daleka ogromne, podświetlane, żółte "M" na czerwonym tle.
- No, widzisz, jesteśmy.
- Mówiłam, że dojdziemy. Trochę zmarznięci, ale dojdziemy.
- Zimno ci?
- Gdybyś mnie przytulił, było by mi cieplej.
- Chodź tu do mnie- w myślach dodałem jeszcze "Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem", przyciągając do siebie wątłą osóbkę.
Po chwili staliśmy przed szklanymi drzwiami. Spytałem się:
- Wchodzimy?
- Nie, będziemy tak stać na dworze i patrzeć, jak inni zapełniają swoje żołądki fast food'ami.
Oczywiście po wejściu nie obeszło się bez fanek. Ell udawała taką, która widzi mnie pierwszy raz i poprosiła mnie o autograf na czole.
- A nie chcesz buziaka?
- To też dobre.
I pocałowałem ją w policzek. To był błąd. Jedna z dziewczyn z tłumu krzyknęła:
- Ej, Li! Ja też chcę całusa!
Nagle całowałem tysiące policzków. Gdy skończyłem, ktoś do mnie powiedział:
- Ej, jeszcze ja!
- Kto mówi?
- Popatrz do tyłu.
Odwróciłem się i to, co zobaczyłem, zamurowało mnie.
- Cześć Danielle.

- Hej, co u ciebie?
- Nic się nie zmieniło.
- Racja, nadal rozdajesz całusy...
- A ty nadal tańczysz?
- Nie inaczej.
- Payne kupujemy te frytki czy nie?- Ell wreszcie się do mnie dopchała i uśmiechnęła.
- Cześć. Jestem Ellie Ewans.
- A ja jestem Danielle Peazer. Znana też jako tancerka i była Liama- uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i powiedziała- Mógłbyś zostawić mnie na chwilę z Ellie?
- Jasne- od razu poczułem, że chodzi o coś poważnego.
*Perspektywa Ellie*
- Chodzicie ze sobą?
- Nie, nie chodzimy ze sobą! Skąd ci to przyszło do głowy?
- Nie wiem. Ale daj mu się wyręczać, bo jest w tym boski!
- Jak długo z nim byłaś?
- To było dawno... Ale trochę z nim byłam.
Zauważyłam, że Liam podjada frytki, które były dla jeszcze większego żarłoka. Wiem, że w domu będzie spór o frytki. Ale co zrobić, jak marznie się na zimnie?
- Muszę już iść. Czeka na mnie.
- Leć. Opiekuj się nim, dobrze?
- Obiecuję.
Odwróciłam się w stronę drzwi, lecz musiałam jej jeszcze coś powiedzieć.
- Dan!
- Tak?
- Dziękuję.
***
Hej, hej, hej! Jeszcze raz Was przepraszam za szantażowanie was. Obiecuję, że następnym razem rozdział będzie dodany szybciej. 
Aha, i nie myślcie sobie teraz, że wszystko będzie różowe i piękne. Nie, nie, nie.
Mam dla was jeszcze jedną rzecz.

Kto tego nie kocha?


Czekam na Waszą opinię,
Laurel xoxo

sobota, 14 września 2013

Rozdział 7

Uwaga! Proszę, (bo ważne) przeczytajcie notkę pod rozdziałem.
*Perspektywa Jade*
- Styles, zabijasz- śmiałam się do rozpuku. Siedzieliśmy w kółku i graliśmy w kalambury jak małe dzieci od ponad godziny.
- No nie wiecie co to jest?- pytał ze sztuczną pogardą.
- Nie- wypaliłam.- Nikt tutaj siedzący nie wie, co udajesz.
- Masz rację. Ja też nie wiem.
Spojrzałam na Horan'a. Od jakiegoś czasu był dziwnie przygnębiony i jakiś bledszy niż zwykle. 
- Wiecie, że znamy się już od trzech miesięcy i dwóch dni?- powiedział Li.
- A co liczysz dni od kiedy spotkałeś Ell?- spytał Lou.
Widziałam, że i on, i Ellie rumienią się i spoglądają na siebie. Moja siostra wysłała mu szeroki uśmiech. Ona nie robi tak byle komu.
- Ojejku, no dobra przestańcie...
- Niall, a czemu ty jesteś taki cichy?
- Po prostu boli mnie głowa po wczorajszym koncercie.
Przyłożyłam dłoń do jego czoła.
- Ej, tobie naprawdę coś jest.
- Naprawdę, to tylko gorączka...
- Idź do swojego pokoju, za chwilę tam przyjdę.
- Ok...
Po chwili słyszałam kroki chłopaka na schodach.
- Chłopaki, on ma wysoką temperaturę. Powiedzcie mi, gdzie macie środki przeciwbólowe i takie tam. 
- Chodź za mną- i ruszyłam za Perrie, która znała ten dom lepiej od ich właścicieli.
- To tu- i wskazała na jedną z licznych białych szafek.- Ja zrobię mu herbatę i coś do przegryzienia, a ty w tym czasie naszykujesz leki.
- Dobra. Ale tylko ja tam wejdę, ok?
- Jade, muszę ci coś powiedzieć. 
- Co takiego?
- Podobasz się Horan'owi.
- Naprawdę?
- Tak. Powiedział mi to miesiąc temu- mówiła coś jeszcze, ale nie słyszałam. Niall mnie kocha...
Położyłam wszystkie potrzebne rzeczy na tackę z Ikei i powoli zaczęłam się zbliżać do jego pokoju. 
Zapukałam cicho i weszłam do pokoju.
- Nie śpisz jeszcze?- zapytałam ściszonym głosem.
- Nie, nie śpię.
- Wstań na chwilę.
Wykonał moje polecenie. Zauważyłam, że na policzkach ma czerwone wypieki.
- Naprawdę się źle czujesz.
- Przy tobie zawsze będzie mi dobrze.
- Chcę ci coś wyznać...
- Słucham- powiedział zażywając po kolei wybrane przeze mnie tabletki.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Czego?
- Może tego- podeszłam do niego. Zbliżyłam się do jego ust. Dzieliły nas milimetry.
- Kocham cię...- wypowiedziałam drżącym głosem.
- Jak ja nie mogłem tego zauwa...
Przerwałam mu, całując go delikatnie w usta. Chciał tego. Jego nieśmiałość tak idealnie pasuje do jego charakteru wesołka....
- Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem...
- Mam coś dla ciebie- i podałam mu swoje zdjęcie.

- Piękna jesteś, wiesz o tym?
- Tak, mój chłopaku.
- Jesteśmy parą?
- Tak.
- Oficjalnie?
- No a jak inaczej?
- Kocham cię...
- Ja ciebie też kotku. 
Spojrzał jeszcze raz na moje zdjęcie i wypowiedział po cichu:
- Teraz będziesz u mnie w ramce na tym stoliku.
- Mogę się położyć obok ciebie?
- Jasne.
Tym oto sposobem spałam przytulona do Irlandczyka do godziny 10:00.
*Rankiem*
- Co się tu działo?- pytał się Hazza. 
- Nic!- odpowiedział oburzony Nialler.
- Uwierz mi, zboczeńcu jeden, tu nic nie zaszło. Po prostu zasnęłam przy nim.
- Nieważne. Jak się czujesz?- spytał się Horan'a.
- Dobrze. Jade jest specjalistką- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Nie będę wam przeszkadzał- i wyszedł z pokoju.
Później razem przeglądaliśmy internet i wpadłam na tego gifa. 
Z uśmiechem na ustach spytałam się siedzącego obok mnie blondynka:
- Umiałbyś tak teraz?
- No.
Zaczął przede mną się wyginać, kołysać i kręcić pupą. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Mogę poprosić panią do tańca.
- Dobra, tyle że ja nie umiem tańczyć...
- A myślisz że ja umiem!?
Tańczyliśmy, a Niall w tym czasie podśpiewywał sobie niektóre z piosenek, które znałam na pamięć. W pewnym momencie zaczęłam śpiewać razem z nim. Gdy skończyliśmy, powiedział:
- Ślicznie śpiewasz.
- Dzięki- i posłał mi słodkiego całuska.
***
Mam dla Was poważną wiadomość.
Następny rozdział pojawi się dopiero wtedy, gdy pod tym rozdziałem znajdę co najmniej (bez moich) 3 komentarze (tak, wiem, trochę dużo). To dla Ciebie tylko minuta, a dla mnie niezliczona radość. A po za tym jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału, tak więc nie poprzestańcie na tych trzech komentarzach i jeśli to możliwe, to napiszcie choć kilka więcej. Pozdrawiam moich stałych i mniej stałych komentatorów.
Miłego czekania, Laurel xoxo

piątek, 13 września 2013

Rozdział 6

A więc zacznijmy od tego:
STO LAT NIALL!!!

No to liczymy! Od razu pokochałam matematykę!

*Perspektywa Perrie*
Czekałam na tę chwilę tak długo...
A teraz nie umiem wypowiedzieć tego głupiego "tak".
- Perrie Ewards. Czy wyjdziesz za mnie?- Zayn powtórzył swoje pytanie.
- Z-z-z-z-ayn- jąkałam się ale wypowiedziałam to:
- Tak.
Zayn włożył świecidełko na mój palec i wstał. Nie miałam ochoty na nic innego oprócz tego, by wpić się w te jego wargi. Chyba czytał mi w myślach.
- Kocham cię- po tych słowach zaczął mnie delikatnie całować. Jeszcze tak nigdy nie robił, co było wielką szkodą.
- Chodźmy do parku, co?
- Ok, ale sami dojdziemy do domu. Dziś jest piękna pogoda, głupio byłoby ją zmarnować na siedzeniu w restauracji. 
*Oczami Louis'a*
Siedziałem w krzakach z lornetką w ręku i Liam'em i Harry'm za sobą.
- Tak! Udało mu się!
- Co?
- Udało mu się! 
- Zayn'owi?
- Nie, Puchatkowi.
- Pokaż.
- Mówiłem, że mu się uda!
- NIE.
- Co nie? To mówiłem ja.
- Może być.
- Damy im trochę prywatności?
- Wow, Tomlison, nie wiedziałem, że możesz być taki poważny.
- No weź nie żartuj- powiedziałem sarkastycznie.
- Zadzwoń do dziewczyn. 
- Nie. 
- Czemu?
- O tym wie tylko i wyłącznie Eleonor. 
*Z perspektywy Zayn'a*
- To drugi najpiękniejszy dzień w moim życiu.
- Czemu drugi?
- Bo na pierwszym miejscu jest dzień, w którym cię spotkałem.
Dostałem słodkiego całusa w policzek.
- Kocham cię, mój ty BadBoy'u...- powtarzała te słowa jak zacięta płyta.
- Ja ciebie też. 
- Patrz!
- Co?
- Tam jest Niall!
- Gdzie?
Wskazała palcem na chłopaka siedzącego pod drzewem, trzymającego coś, co było kiedyś kwiatami.
Podbiegłem do blondyna. 
- Stary, co jest?
- Nienawidzę się.
- Czemu?
- Za swoją straszliwie głupią nieśmiałość...
- Dla kogo miały być te kwiaty?
- Dla Jade.
- Co!?
- Tak wiem, sorry, że nie powiedziałem ci o tym.
- Ty? Z Jade?- spytała się Pezz.
- Tak. Ona mi się podoba od tego miesiąca.
- Musisz jeszcze trochę poczekać, bo nie wiesz, czy ona czuje coś podobnego.
- Dobrze.
- Chodź z nami.
- Nie... Posiedzę tu jeszcze trochę i poużalam się nad sobą. Dobrze mi to zrobi.
- Sam tego chciałeś.
*Perspektywa Harr'ego*
- Cześć- rzuciłem krótkie przywitanie mojej koleżance z chłopakiem.
- Harry, poczekaj.
- Co?
- Musimy ci coś powiedzieć.
- Mów dalej...- zacząłem pić sok pomarańczowy, który po tych słowach znalazł się na koszuli Zayn'a:
- Oświadczyłem się Perrie.
Później zabrzmiałem jak ten facet z reklamy:
- Niemożliwe staje się możliwe.
- A moja koszula?
- Masz ją brudną na kołnierzu. Musisz ją wyprać.
- Ej!
- Ej to mówi koza mej. Idę do Lou.
Wszedłem do jego pokoju. Jak zawsze jego rzeczy wraz z brudnymi majtkami na wierzchu sterczały sobie jak gdyby nigdy nic. Normalka.
- Wiedziałeś!?
- O czym?- powiedział zachwycająco spokojnym tonem.
- O Zayn'nie!
- A ty nie?
- Tak, nie wiedziałem o nich.
- Ups, najwyraźniej zapomniałem komuś o tym powiedzieć... Muszę iść spać, papa.

- Rozwalasz mnie.
- Ty mnie też "mały"- i zamknął mi drzwi przed nosem.
*Trochę myśli Niall'a o późnej godzinie*
Może to nie jest miłość?
Może to tylko zauroczenie?
Nie wiem.
Wytrzymam i w końcu powiem jej to, co czuje.
Muszę iść spać, bo jutro koncert.
***
I jak tam moje wy Kevinki?
Jak wam się podoba rozdział?
Zaczynacie spełniać moje marzenie o tym, że mój blog będzie miał tysiąc wyświetleń!
Czekam na wasze rzadkie komentarze i przepraszam za długość tego rozdziału, bo chciałam go wlepić w ten piękny dzień. 
Papa i do nexta, Laurel xoxo

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 5

Proszę przeczytać notkę pod tym rozdziałem, który niezbyt mi wyszedł...
Uwaga! Dodaję nową bohaterkę, dziewczynę Zayna- Perrie, którą już raczej znacie.

*Kilka dni po spotkaniu, perspektywa Jade*
Miałam iść spać, nie umiałam. Jutro miał być jakiś "ważny dzień", jak to określił Zayn. Nie wiem, o co mu chodziło. Umie zachować tajemnice. 
Nie wiedząc co zrobić włączyłam swojego Asus'a. Niall podał mi wczoraj swoje konto na Skypie i teraz właśnie rejestrowałam się na tym portalu, by zobaczyć, czy Horan nie zrobił mnie w konia i nie podał mi fałszywki.
Co  dziwne, miałam przy jego ikonce napis "Dostępny". Nacisnęłam na "Rozmowa wideo" i za chwilę na całym monitorze miałam ziewającego słodziaka prosto z reklamy.
I ta jego klata...
Moje przemyślenia przerwał melodyjny głos.
- Cześć kicia.
- Co piłeś?
Prychnął.
- Nic...
- Nie, w ogóle!- krzyknęłam głośniej niż chciałam.
- No dobra. Wypiłem trochę z Harry'm.
- A wiesz co mnie najbardziej wkurza?
- Nie, nie wiem- odpowiedział zaciekawiony.
- To, że mnie nie zaprosiłeś. Pomogłabym. 
Próbował zmienić temat rozmowy. Skutecznie.
- A ty wiesz, że dzisiaj spotkałem chłopaka, który wyglądał podobnie do mnie?
- Dziewczyny muszą się do niego nieźle kleić.
- No. Chodziły za nim gęsiego- tu zrobił śmiesznie smutną minkę.- A mnie nie zauważyły...
- Nareszcie czułeś się jak przeciętny chłopak, którym nie jesteś. Bo jesteś wyjątkowy- na ostatnim słowie zagryzłam wargę. Czy mi się zdaje, czy ja z nim flirtuję?
Jemu najwyraźniej się to spodobało, bo zaczął mi sporadycznie prawić komplementy. 
- Nie. Ja jestem poniżej przeciętnego człowieka. To ty jesteś wyjątkowa, inna. Jesteś ładna. Co ja gadam? Nie spotkałem jeszcze tak pięknej osoby jak ty- na te słowa moje policzki wpłynęły dorodne rumieńce.
- Chyba wypiłeś więcej, niż mi się zdawało.
- NIE. Ja mówię prawdę. Piękna jesteś.
Teatralnie zatrzepotałam rzęsami. 
- No przecież wiem.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i na koniec rozmowy wysłał mi słodkiego całusa. Polubiłam go.
*Perspektywa Zayn'a*
Dziś ma nadejść coś, co spodziewałem się od dawna. Coś, co muszę zrobić.
Za kilka godzin oświadczę się Perrie.
Podjąłem tę decyzję kilka miesięcy temu. Jednak nie byłem jej pewien. A pierścionek wybierały moje siostry. Nawet go nie widziałem, ale sądząc po guście mojego rodzeństwa, będzie dużo błyszczącego "czegoś", co wcale mało nie kosztowało.
- Wstawaj kotku- szepnąłem mojej dziewczynie do ucha, delikatnie zagryzając ich płatek. Poczułem, że po jej ciele przechodzi dreszczyk.
- Po co?- pytała się mnie, patrząc na mnie zaspanymi oczami. Wyglądała tak słodko. 
- Bo ktoś musi zjeść śniadanie, które sam przygotowałem.
Chyba dopiero teraz zauważyła, że jestem ubrany, uczesany i w ogóle.
- I ty ponoć lubisz spać? Masz jeden wolny dzień i wstajesz tak wcześnie?
- Bo to wyjątkowy dzień- w jej oczach pojawiły się iskierki ciekawości.
- Czemu niby taki wyjątkowy?
- Sama zobaczysz. Mam coś dla ciebie.
Pokazałem jej nasze pierwsze wspólne zdjęcie.
- Gdzie to znalazłeś?
- Nie wiem. Samo do mnie przyszło. Mam dla ciebie coś jeszcze- i podałem Perrie zaproszenie na kolację do restauracji, której nazwy nie umiałem wymówić. 
- To niesamowite.
- Zobaczysz, ten dzień będzie bardziej ekscytujący niż ci się zdaje.
Nagle zadzwonił do mnie Louis. Poszedłem do pokoju obok i odebrałem.
- Halo?
- Tu Louis.
- Co chcesz?
- To, gdzie mam wziąć twoją przyszłą żonę. Aha i żeby nie było to pytanie zadaje Eleonor.
- Najlepiej do SPA. Zapłacę jej i Perrie za kilkugodzinny pobyt w kurorcie, a ja w tym czasie poćwiczę na tobie oświadczyny.
- Ok...
- Powiedz Eleonor, że Perrie będzie tam za godzinę.
- To pa.
- Cześć.
Tak jak myślałem, dziewczyna była zachwycona propozycją pójścia do SPA.
Po niecałej godzinie Eleonor czekała, aż przestanę całować Perrie na pożegnanie.
*Oczami Louis'a*
Zayn po raz dwudziesty ósmy próbował dobrze wypowiedzieć te słowa.
- Perrie... Czy w-w-wyjdziesz za mnie?
- Nie umiesz chociaż przez chwilę przestać się jąkać?
- Nie rozumiesz tego.
- Co?
- Przez twój zarost nie umiem sobie wyobrazić, że ty to ona.
- Trzeba było wziąć Niall'a.
- On zbytnio by się śmiał, a poza tym wczoraj popił sobie z Hazz'ą.
- Dobrze. To trenuj na mnie, bo zostało nam tylko trochę czasu.
- Ok.
Po pięćdziesiątce udało mu się to wreszcie wypowiedzieć całość. I na razie tylko ja widziałem pierścionek zaręczynowy.
*Perspektywa Perrie*
- Ale to smaczne- zajadałam się wybranym daniem.- Chcesz trochę?
- No jasne- wziął mój widelec i spróbował potrawy.
- I jak?
- Boskie!
Zjedliśmy do końca i porozmawialiśmy jeszcze trochę.
- Perrie mam ci coś do powiedzenia- ton jego głosu był poważniejszy niż zwykle.
- Tak?
- Wstań.
Wykonałam polecenie. Zayn klęknął przede mną.
- Perrie Ewards. Czy wyjdziesz za mnie?
***

Nasz kochany Niall :3

Jak wam się podoba ten rozdział? Co o nim myślicie? I co ma odpowiedzieć Perrie? Piszcie w komentarzach. 1 KOMENTARZ=1 SZACUNEK DLA AUTORA I KILKA LINIJEK ROZDZIAŁU WIĘCEJ!
Dziękuję za 748 wejść! Dobijcie do tysiaka! Teraz rozdziały pojawiać się będą co tydzień, w zależności od tego ile zadania domowego będę miała. Tu taka kocia wersja Nialla.
Do następnego, Laurel xoxo

środa, 4 września 2013

Liebster Award

!Uwaga!
 Zostałam NOMINOWANA przez świetnego bloga prowadzonego przez Zoombi Malik i Vicky Horan do Liebster Award!
Pytania i odpowiedzi:
1. Jakie imaginy najbardziej lubisz czytać?
Chyba te z nutką akcji- wciągają.
2. Pisałaś kiedyś opowiadania?
Kiedyś w wieku siedmiu lat o kotku, a tak to nigdy. Po prostu mi się nie chciało.
3. Idziesz na This Is Us?
Ja byłam w premierę ;)
4. Co najbardziej lubisz w One Direction?
Ich muzykę i to, że pomimo tylu pieniędzy nadal nie dostali świra (po prostu są sobą).
5. Ulubiony kolor?
Fioletowy, turkusowy, neonowe, pastelowe... Jest ich trochę!
6. Jak masz na imię?
Marta :D
7. Kogo lubisz z 1D najbardziej i dlaczego?
Nie mam typu "ulubiony" i "mniej lubiany", a co dopiero "nielubiany". Każdy z nich ma w sobie coś wyróżniającego, co czyni ich wyjątkowym i jedynym.
8. Masz jakieś zwierzątko domowe?
Tak. Kota Ciapka, psa Morusa i od niedawna dokarmiam kotkę Łatkę (wiem, oryginalne imionka :D)
9. Czy masz innego bloga oprócz tego?
Nie. Myślę, że było by to dla mnie (początkującego blogger'a) trochę za trudne.
10. Czemu masz bloga i jak czerpiesz pomysły z niego?
Trudne pytanie. A ja lubię takie.
Historia mojego bloga:

  • podczas jednego wakacyjnego dnia nudziło mi się niemiłosiernie,
  •  internet nie działał,
  •  przy mnie leżał zeszyt i długopis,
  • po dwugodzinnym pisaniu moje wypociny okazały się fajnym opowiadaniem,
  • pomyślałam "fajnie było by to udostępnić".
Pomysły, jak akcja ma się dalej potoczyć przychodzą mi do głowy- jestem maszyną ze wbudowaną wyobraźnią, choć czasem się zacinam i nie umiem dalej pisać. Nie będę narzekać na komentarze, w których pisało by co mogłoby się stać.
Narazie nie nominuję blogów, bo to trochę trudne. Tak więc przepraszam, jak kogoś tym skrzywdzę.
Aha i jeszcze jedno- dziękuję za ponad 560 wejść! Jesteście niesamowici! Jakby to powiedział Leeroy:

 Jednak myślę, że nie uwinę się z obiecanym wam terminem. Następny rozdział pojawi się albo w sobotę wieczorem albo w niedzielę. A co, podskakujesz?
Pa pa Laurel.

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 4

*Perspektywa Niall'a*
- Może to kiedyś jeszcze powtórzymy?- Zayn pytał się dwóch sióstr, które miały zamiar iść już do domu.
- Kochany, nic nierozumiejący chłopczyk- Ell pogłaskała BadBoy'a po jego niedawno przyciętych włosach.
- No co?
- Teraz już się nas nie pozbędziesz- wypowiedziała się Jade.
- Mi się to podoba- odezwałem się.
- Nam też- odpowiedzieli za mną chórkiem chłopcy.
- A mogę iść z wami?- popatrzyłem się w stronę chłopaków.- Z nimi trudno wytrzymać, naprawdę. Są jak niewyżyte szczeniaczki.
Jade się roześmiała, jednak mi nie było do śmiechu. Wszyscy, włącznie z Liam'em zaczęli udawać psy. Louis nawet mnie ugryzł.
- Au! No i tym oto sposobem masz szlaban na marchewki.
Louis zaczął wyć.
- Jak nie przestaniesz, to możesz się pożegnać z dzisiejszą randką!- zawołała Eleonor.
Lou natychmiast spoważniał. Wstał, przeprosił mnie, jednak w jego oczach widziałem, że jego to bawi.
- To jak, mogę iść czy nie?
- Jasne, możesz- Jade jest naprawdę miła. A to, co działo się zaledwie kilka godzin wcześniej, było tak samo przyjemne jak jej głos.
*kilka godzin wcześniej*
Budząc się, czułem, że moja głowa jest cięższa niż zwykle. Jednak czułem coś jeszcze- szampon do włosów o zapachu jabłkowym, który z pewnością nie był mój. Moją głowę oplatały jasne, długie włosy.
Miałem rękę na brzuchu Jade. Przyciągając ją bardziej do siebie skuliła się i położyła rękę na mojej dłoni. Czułem jej naprawdę lekki, niespieszący się oddech na koniuszkach palców. Powiadamiał mnie o tym, że nadal siedzi w Krainie Morfeusza.
Pomimo tego, że wstałem, nadal chciałem spać. Układałem poduszkę do drzemki, gdy nagle usłyszałem, że blondynka bełkota coś pod  nosem.
- Niall...
- To niemożliwe...- wyszeptałem. Jednak ona jeszcze kilkakrotnie powtórzyła moje imię. Za każdym razem miałem coraz większy uśmiech. Ponownie zasypiałem, a blond włosy stały się moją poduszką.
*Teraz, nadal oczami Nialler'a*
- Na pewno chcecie iść wszyscy?- pytałem z błaganiem. Później tak jak w jakimś serialu.
- Ja idę- Perrie.
- Jak ona idzie, to ja też- Zayn.
- Ja nie chcę zostać sama z nimi- Eleonor wskazująca na chłopaków.
- Idę, bo muszę jej pilnować- Louis.
- A ja zostanę- usłyszałem od Harr'ego.
- Naprawdę? Nawet ja idę- swoje pięć groszy wtrącił Li.
- No to raczej sam w domu nie zostanę...
 Nasz spacer po dziesięciu minutach zamienił się w piekło. A raczej to, co nas na nim spotkało.
Niepotrzebnie trzymałem Ell za rękę.
Paparazzi:
- To twoja nowa dziewczyna?
- Jak masz na imię?
- Kto to jest?
- Skąd pochodzisz?
- Jak długo ze sobą chodzicie?
Byłem na to nieprzygotowany. Nie odpowiedziałem na żadne pytanie. Smutne jest to, że teraz Ell będzie "prześladowana" nie tylko przez dziennikarzy, ale też przez moje fanki.
- Co ich łączy?- te pytanie cały czas dudniło mi w uszach. Liam jednak śmiesznie wyglądał, gdy zobaczył reporterów.
- NIE ODPOWIADAMY NA PYTANIA!!!- Hazza próbował przekrzyczeć tłum ludzi z komórkami, kamerami i wszystkim potrzebnym do nagrania "tych sławnych pięciu chłopaków".
Jakoś doszliśmy do domu mojej "niby" dziewczyny.
- NO NIE!- wykrzyknąłem jak głupi na cały głos. Nie wiem co niektórzy w nim widzą...
*Dzień później*
Dziś miałem wywiad dla gazety. Na szczęście raczej zrozumieli to, że Ellie to TYLKO przyjaciółka. Czekam na dzień, w którym będzie głośno o mnie i Jade.
*Perspektywa Ell tydzień później*
Wczoraj Jade widziała się z Horan'em w kinie. Wziął ją na jakiś film. Wyczuwam romans...
***
Nowy rok szkolny się właśnie rozpoczął, dlatego chciałabym go wam trochę umilić. Dlatego na tym blogu kolejny rozdział najwyraźniej pojawi się w sobotę, ze względu na mój piękny plan lekcji...
Piszcie w komentarzach, bo jakoś słabo wam idzie, ale Vicky Horan jest w komentowaniu niezastąpiona- zapraszam na jej bloga
P.S. Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam weny. Ten rozdział jest według mnie za krótki na opublikowanie i jest bez sensu.
Laurel xoxo 

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 3

* Oczami Jade*
Rana wygląda lepiej. Pozostał po niej jeszcze tylko mały ślad. Nie jest już tak duża jak trzy dni temu...
Trzy dni temu John ze mną zerwał. Nie potrafię przestać o tym myśleć. Byle tylko się nie rozpłakać, nie rozpłakać, nie rozpłakać. Nie. 
- Nie wytrzymam. Ja go nadal kocham. 
- NIE. Przestań! Pamiętaj co ON ci zrobił- przypomniała mi moja siostra.
- Nie umiem.
- Uspokój się!
I wtedy się zaczęło. Po moich policzkach spływała duża ilość słonej wody. Ell mnie przytuliła tak mocno do siebie, że powoli zaczęłam się dusić.
- Już dobrze?
- Nie.
Poruszyła palcami po moim ciele tak, bym musiała się zaśmiać. Za chwilę goniłam ją dookoła stołu. Gdy się zmęczyłam, oznajmiłam:
- Dobra. Idę pod prysznic.
- Ja po tobie. Słuchaj, zrobimy tak- wykąpiemy się, zrobimy na bóstwo i pójdziemy do centrum handlowego po ciuchy na dzisiaj.
- No, fajnie to wymyśliłaś.
Kiedy się myłam, moje smutki spłynęły po moim ciele wraz z wodą. Posiedziałam jeszcze chwilę w kabinie i wyszłam.
Gdy Ellie była już po kąpieli, zrobiłyśmy makijaż i ubrałyśmy się w normalne ciuchy. 
Przekręcając klucze w stacyjce mojego garbuska, nie myślałam już o John'nie- myślałam o tym, by spodobać się chłopakom, znaleźć fajne ubrania, wyszaleć się. 
Gdy dodarłyśmy do naszego nieba, a piekła dla niektórych kart kredytowych (także mojej), Ell zaczęła dostawać niedoboru shopping'u. Na szczęście ją uratowałam i pociągnęłam do wielu, naprawdę wielu sklepów. Potem byłyśmy w kawiarence. Nie miałyśmy tematu do rozmowy, tak więc ja studiowałam swoją do połowy wypitą kawę, a Ellie za to badawczo spoglądała na swoją herbatę. Przerwałam ciszę.
- Jak myślisz, spodobamy się chłopakom?
- Z pewnością. Bardziej martwię się tym, czy któryś poczuje do mnie miętę.
- O to się nie bój. 
Po około dwóch godzinach poza domem byłyśmy gotowe.
Przyjeżdżając z masą nowych rzeczy (od lakierów po buty), spojrzałam na zegarek- czwarta p.m. Nie muszę się spieszyć. Rozebrałam się i wskoczyłam do wanny na tyle długo, by osoba zamieszkująca ta posesję ze mną, zaczęła dobijać się do łazienki. To niemożliwe- siedziałam tam całą godzinę.
Pięćdziesiąt minut do wyjścia.
Zaczęłam się ubierać. Malując się spojrzałam na zegarek- mam jeszcze dwadzieścia minut. Wyglądałam mniej więcej tak jak ta dziewczyna z gazety.

A Ellie była ubrana w to. Sama jej to wybrałam.
Po kwadransie wypatrywania Styles'a i reszty, zaczęłam się nudzić. Jednak to co zobaczyłam warte było czekania. Chłopcy przyjechali w...
... limuzynie.
Zawołałam Ell. Zbiegła z schodów i zaprosiła One Direction do naszego domu. 
Niemożliwe.
Moje marzenia właśnie się spełniają.
Pierwszego zauważyłam Horan'a... w kuchni. Zaprosiłam moich idoli wraz z ich dziewczynami do salonu. Usiedli wygodnie na kanapie. Podeszłam do każdego z nich i przedstawiłam. Myślę, że to będzie niezapomniany wieczór.
Patrzyli na nas przyjaznym wzrokiem. Wszyscy- oprócz Niall'a. Patrzył na mnie z dziwną czułością. 
*Oczami Niall'a w tym samym czasie*
Otworzyła nam dziewczyna, o której mówił Harry. Cały czas uśmiechnięta brunetka. Czyli ta młodsza i bardziej wygadana. 
Weszliśmy w głąb domu. Tam Hazza przywitał się i przedstawił nas. Dowiedziałem się, że ta z przyklejonym do ust bananem ma na imię Ellie. Zacząłem szukania tej drugiej. Doszedłem do mojego ulubionego miejsca- kuchnia. Wtedy ją zauważyłem. 
Ona jest piękna. Nawet pomimo tego, że ma na twarzy siniaka. Nie wiedziałem, jak się nazywa, ale wiedziałem, że jest directioner'ką, dzięki naszyjnikowi. Podeszła do każdego z nas zaczynając od Perrie i kończąc na mnie. Jade. Kazała nam usiąść wygodnie na kanapie. Patrzyłem się na nią. Tylko na nią. Moje wpatrywanie się w blondynkę przerwał lokaty.
- Ok. Zabieram was do...
Dokończyłem za niego.
- Nando's!
Wszyscy spojrzeli na mnie i wręcz eksplodowali śmiechem. 
- Nie, nie jedziemy do Nando's.
Zrobiłem smutną minę.
- Kto jest za tym, by pojechać do jakiejś fajnej knajpy w centrum miasta, a później do nas na resztę nocy?- zaproponował Liam.
Po tym wszyscy podnieśli rękę.
- No to mamy przegłosowane.
Wsiedliśmy do limuzyny. Jade usiadła obok mnie. Uśmiechnąłem się.
- Wyglądasz lepiej w rzeczywistości niż na plakacie czy na monitorze...
- Masz mój plakat?
- Oczywiście. Dwa lata temu zajmowałeś największą część mojej ściany.
Prychnąłem.
- To musi dla mnie zaszczyt, że mogłem być na ścianie takiej ładnej dziewczyny.
Zarumieniła się. Wyglądała jeszcze lepiej.
- Za chwilę będziemy, Panie Styles- przerwał nasze rozmowy szofer.
- Dobrze.
Perrie, która siedziała po drugiej stronie Jade, spytała ją czy ma chłopaka.
- Nie, nie mam chłopaka- jej oczy się zaszkliły.- Zerwał ze mną w brutalny sposób kilka dni temu.
- Jak?
- Tu masz odpowiedź- i wskazała na swój policzek.
- Chodź tu do mnie- zachęciłem siostrę Ell.
Przytuliła się do mnie. Czułem jej oddech na szyi i pojedyncze krople na koszulce.
Czułem się, jakbym był jej chłopakiem. Pocałowałem ją w zadbane blond włosy.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Jak to zrobiłaś, że makijaż się nie rozmył?- zagadnęła Eleonor.
Później rozmawiały o rzeczach, które były dla mnie tylko i wyłącznie czarną magią. Paplały tak do momentu, w którym się zatrzymaliśmy. Wtedy Louis zamruczał pod nosem:
- No to koniec przejażdżki i bezsensownej gadaniny o tuszu do rzęs, pudrze, butach i lakierze do włosów.
Gdy skończył wypowiedź uśmiechnąłem się sam do siebie i spojrzałem na Hazzę, który rozmawiał już z kelnerem o tym, czy jest dla nas miejsce.
Usiadłem pomiędzy Ellie i Lou. Liam na przeciwko mnie. Dopiero wtedy zauważyłem, jak się patrzy na dziewczynę siedzącą obok mnie. Wyglądało to tak, jakby śledził każdy jej ruch.
Z pewnością wpadła mu w oko.
Ja spoglądałem podobnie na Jade. Ciekawe, czy to zauważyła. Jak ona się czuje, gdy wie, że ktoś się na nią gapi?
Właśnie zdałem sobie sprawę, że muszę powstrzymać się od ciągłego trzymania wzroku na jednej rzeczy. Tak ładnej rzeczy...
Moje przemyślenia przerwała dziewczyna, która najwyraźniej tu pracowała.
-Proszę, panie Horan- i podała mi menu.
Wertowałem strony. Pizza- nie, Dania wegetariańskie- nie.
Przejechałem palcem po nie wiem jakiej stronie.
Mam.
- Ja biorę spaghetti.
- Chyba nie zauważyłeś, ale jesteś na stronie "Dania dla dwóch".-odezwała się Ell.
- Nie szkodzi. Mogę wziąć je razem z tobą?- spytała się jej siostra.
Chyba właśnie trafiłem do nieba.
- Tak, jasne.
Później przyszła kelnerka  i podawaliśmy swoje zamówienia. Harry na koniec powiedział, że chce do tego jeszcze trzy butelki najlepszego wina, jakie mają i że za wszystko płaci.
Po upływie więcej niż połowy godziny na naszym stole pojawiło się jedzenie.
Wtedy Ellie spochmurniała.
- Harry?
- Tak?
- Ja nie mam jeszcze osiemnastu lat.
- I co z tego? Wyglądasz na osiemnaście.
- Tak będzie dopiero za pół roku.
- Rozumiem. Kelner!
Podbiegł jakiś facet z chustką, którą trzymał na ręce.
- Tak, panie Styles?- spytał dziwnym głosem.
- Proszę dać mi... Ell, co chcesz do picia? Może być sok pomarańczowy?
- Telepatia. Właśnie to chciałam.
- Dobrze. Czyli szklanka soku z pomarańczy?
- Tak. Proszę to dopisać do rachunku. Czy można tu płacić kartą?
- Tak, panie Styles.
Gdy facet sobie poszedł, Hazza wypalił.
- Nienawidzę, jak się zwracają do mnie "panie"- ostatnie słowo powiedział, jak osoba, z którą przed chwilą rozmawiał.
Louis opowiadał później swoje dowcipy. Jest niezły w te klocki.
Jade słodko się śmieje.
*godzinę później*
Doliczyłem trzech lampek wina. W każdej z trzech butelek nie było już ani kropli pysznego napoju.
Harry zapłacił za wszystko i zadzwonił do kierowcy limuzyny. Musiał być gdzieś blisko, bo przyjechał niesamowicie szybko.
Po upływie piętnastu minut byliśmy w naszym domu.
Louis nawet nie rozebrał butów. Biegł do swojej drugiej dziewczyny- barku z alkoholem. Za nim ja, Zayn i Harry.
- Co otwieramy?
- Mamy dużo zaczętych.
- Po dzisiejszej nocy nie sądzę, by cokolwiek zostało.
- Dziewczyny, co chcecie?
Każda co innego. Ellie chciała wody, a reszta czegoś mocniejszego.
*Perspektywa Liam'a*
Obudziłem się na kanapie. Na brzuchu miałem głowę Ellie, na nogach Zayna, Perrie przy nim, Harry zatrzasnął mi jedną rękę. A Niall... 
Niall przytulał się do Jade. W śnie. Był uśmiechnięty. Bezcenne
Dopiero teraz zauważyłem, jakiego mam kaca. A na pewno wypiłem najmniej z nich wszystkich. Oooo, zapowiada się bardzo długi dzień...
***
I jak wam się podoba rozdział trzeci? Proszę, piszcie w komentarzach.
Do następnego, Laurel.



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 2

*Oczami Ellie*
Podczas oglądania piątego z rzędu bezsensownego filmu Jade powoli zasypiała. Ja nie umiałam. Siedziałam z laptopem siostry na kolanach w bluzie i bokserkach. Patrzyłam się w ekran jak głupia. Było grubo po drugiej w nocy, ale w moim domu nadal było jasno- nie wiedziałam, że żarówka może tyle z siebie dać.
Nagle usłyszałam jakieś krzyki prowadzące z ulicy. Coraz głośniejsze. Najwyraźniej coś się stało. 
"Wyjdę i zobaczę, co się tam dzieje, a później prosto do domu"- bez przerwy powtarzałam sobie w myślach. Gdy zobaczyłam, co przykuło moją uwagę, zdębiałam.
Dwóch kolesi naskakiwało na pewnego faceta. Wyglądał na bogatego, co mogłoby być przyczyną napadu. Próbowałam zachować zimną krew. Narażając samą siebie, zawołałam:
- Zostawcie go!
Wtedy wszyscy tam zgromadzeni spojrzeli na mnie. Zauważyłam twarz napadniętego. Skądś go znałam... Jego loki przypominały mi, kto to.
Właśnie ratuję Harrego Stylesa. 
Patrzył na mnie. W jego spłoszonych oczach rozbłysła nadzieja. Brunet zaczął się wydzierać:
- Pomocy, ratujcie! Pomocy! Pomocy!
Po chwili, wiedząc co chce zrobić przyłączyłam się do niego.
Błagałam boga w myślach, by ktoś nas usłyszał. Nagle z domu wyszła Jade. Moment później pani Wahl.
Jej syn nadal z nią mieszkał. Gdy go spotkałam, mówił mi że chodzi codziennie na siłownię.
Odwróciłam się do mojej sąsiadki.
-Proszę przynieść gaz pieprzowy i obudzić Ben'a.
Wykonała to bez rzadnych sprzeczek.
Słyszałam krzyki w jej domu zwiastujące wstanie umięśnionego blondyna. Po chwili bił się z jednym przestępcą w samych slipach, wyswobadzając jedną rękę Styles'a. Wtedy ja pobiegłam na jednego z nich nadal trzymającego chłopaka. Gaz pieprzowy musiał boleć, gdyż bandzior zasłonił sobie oczy głośno przeklinając- nadal trzymał Hazzę. Wykorzystał chwilę, gdy tamten facet był ślepy i wyrwał się z jego objęć. Poleciał pomóc Ben'owi. Tego drugiego (którego nie opryskałam pieprzem w sprayu) zbili tak mocno, że uciekł swoim czarnym SUV'em zapominając o koledze, który powoli zaczynał cokolwiek widzieć. 
- Co ty tu jeszcze robisz?!
- Nie proszę miej litość!- błagał mojego sąsiada.
- Jeżeli policzę do pięciu a ty tu nadal będziesz, spotka cię ten sam los co twojego koleżkę.
Nagle przestępca dziwnie szybko odzyskał wzrok i biegł, gdzie pieprz rośnie. Zasuwał jak ci maratończycy przy mecie.
- No, i już go nie ma. Nic wam się nie stało?- nie wiadomo było, kogo zapytał, dlatego brunet i ja odpowiedzieliśmy razem:
- Nie, nic.
Ben roześmiał się.
- Rozumiem. Jak masz na imię?
- Harry- po raz kolejny wypowiedziałam coś razem z nim.
Tym razem cała nasza trójka wybuchła śmiechem.
- Chcesz, bym cię gdzieś podwiózł?
Loczek nabrał oddechu, by odpowiedzieć. 
Ja byłam szybsza.
- Nie. Harry nigdzie nie idzie. W szczególności po tym, co się wydarzyło. A tak w ogóle to jestem Ellie.
- Mnie już raczej znasz. Masz ładne imię, gaduło.
- Dobrze, czyli nie muszę cię podwozić i iść dalej spać?- spytał blondyn.
- Nigdzie go nie puszczę- rzeczywiście, byłam gadułą.- A poza tym ja i moja siostra Jade chciałybyśmy cię poznać.
- No, skoro nalegasz...
- Ben! Możesz iść do łóżka. On nigdzie nie jedzie. Nigdzie.
Byłam zadowolona ze swojego wyboru. Harry najwyraźniej też.
Ja, on i Jade weszliśmy do naszego domu. Nagle zauważyłam, że na szyi blondynki coś się świeci. Styles nie zwrócił na to uwagi do czasu, gdy moja siostra nie schyliła się, pokazując cały wisiorek.
- Directioner forever w tym wieku?
- No jasne.
- Podoba mi się.
- Ell ma taki sam.
- Wow.
- Co "wow"?- spytałam.
- Właśnie dowiaduję się, że mam dwie starsze fanki. Eee... to znaczy nie starsze, tylko w swoim wieku.
- Poznasz nas z resztą?
- Czego?
- "Łan Di"!!!
- No jasne że...
Nie wytrzymam. Bawi się z nami jak z małymi dziećmi.
- TAK czy NIE?
- TAK.
Jade zaczęła udawać małą dziewczynkę.
- AAA!!! Poznam One Direction!!! Poznam One Direction!!!- Krzyczała piskliwym głosem śmiesznie gestykulując.
Ja i Hazza popatrzyliśmy się na siebie. Uśmiechnął się. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma śliczne tęczówki.
- Widzę, że macie duży telewizor.
- Ale marne filmy- dodałam.
- Chwila. Gdzie jest mój plecak?
Jade odezwała się.
- Tego szukasz?- i pokazała czarny przedmiot.
- Jak go znalazłaś?- spytał z niedowierzaniem chłopak.
- Gdy się biliście, ja znalazłam "to coś" i wzięłam. Myślałam, że ten plecak jest od nich...
- Nie, jest mój. Mam tam USB i dużo fajnych filmów- odwrócił się do Jade.- A tak w ogóle, to co ci się stało w twarz?
- Długa historia...
- Mamy dużo czasu.
Później, zamiast oglądać filmów o niebo lepszych od naszych, pociągaliśmy różne tematy rozmów: od tego, dlaczego Jade ma na twarzy ranę (która nie wyglądała już tak strasznie jak wczoraj) po to, jak jest być sławnym wokalistą. Gdy nie mieliśmy o czym rozmawiać, oglądaliśmy filmy. Oglądając wtuliłam się w ramię Harrego- gdy się na niego popatrzyłam, uśmiechnął się. Wiedziałam, że Jade jest w podobnej pozycji po jego drugiej stronie. Zasnęłam w uścisku loczka przykryta białą pościelą.
Gdy rano wstałam Harry już nie spał. Patrzył się na mnie i pokazywał swoje piękne paczałki.
*Perspektywa Harrego*
- Pomóc wam?- spytałem się dziewczyn, które w tym czasie sprzątały po pysznym śniadaniu. Tak myślałem, że pierwsza odpowie mi Ell.
- Nie. Usiądź wygodnie i daj nam się w ciebie napatrzeć, ok?
- Nie. Dokończę z wami i porozmawiamy.
Gdy skończyliśmy, powiedziałem, że muszę już iść. 
- I tak nas po prostu zostawisz?- dopytywały mnie.
- Nie. Dam wam mój numer telefonu i zaproszę na kolację z resztą zespołu.
- O której?
- Jak wam odpowiada. My się do was dostosujemy- starałem się być gentelmanem.
- Może być o szóstej p.m.?
- Jasne.
- A gdzie nas weźmiesz?
- Niespodzianka. Podjadę tu po was dziesięć minut przed szóstą.
- To na razie.
- Pa. Do wieczora- na pożegnanie posłałem im mój sławny uśmiech. 
Te dziewczyny są naprawdę miłe. Ellie spodobałaby się Liam'owi, któremu wiszę przysługę. Nawet pomimo tego, że Ell jest gadułą, wiem, że coś między nimi zaiskrzy. Dzwoniąc po Zayna, by po mnie przyjechał, spojrzałem jeszcze raz w okno, w którym siedziała Jade. Wtedy przyjechało auto, które miało mnie zawieźć do kolejnych trzech wariatów.
Gdy już znalazłem się w psychiatryku (czytaj- moim domu dzielonym z chłopakami), oznajmiłem współlokatorom, co robimy dziś wieczorem. BadBoy i Lou powiedzieli, że wezmą swoje dziewczyny. 
W szczególności pomysł dzisiejszego wyjścia na miasto spodobał się Liam'owi, gdy dowiedział się, jaka jest siostra Jade. 
Widziałem to, choć próbował to ukryć. Robił głupie miny, między innymi taką.
***
I jak Wam się podoba 2 rozdział? Przepraszam że tak długo, ale brakowało mi weny. Piszcie w komentarzach, co myślicie.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 1

*Perspektywa Jade*
Teraz, gdy wiem, że John mnie nie widzi, oparłam się o ścianę domu i zaczęłam płakać.
Jak on mógł mi to zrobić? Czemu? Przecież jeszcze niecały tydzień temu mówił mi, jak bardzo mnie kocha. Cały czas słyszałam jego głos, który mówił "zrywam z tobą" czy "głupi, gejowski zespół"... Zaraz. Chwila. Co on powiedział o moich idolach? To śmieszne, ale zamiast myśleć o sobie myślę o pięciu facetach, których nie znam. No, w pewnym sensie nie znam. Liam już by wiedział, co zrobić w takiej sytuacji. Myśli podobnie do Ellie. Właśnie. Ell. Co ja jej powiem? Może na razie pójdę do ogródka? To dobry pomysł. Zaczekam tam, aż wyjdzie.
Widząc jej drobną sylwetkę w oknie prowadzącym do salonu, zauważyłam, że jest w samym ręczniku. Za chwilę pobiegła do łazienki. Po niecałych dziesięciu minutach brunetka była już gotowa. Naprawdę jest szybka. Wyglądała bosko. Usłyszałam trzask drzwi i warkot silnika skutera. Tyle widziałam moją siostrę. 
Nareszcie mogę tam wejść. Próbowałam przestać się trząść i celnie trafić kluczem do dziurki. Za piątym razem wreszcie się udało. 
Wbiegłam do domu. MOJEGO domu. Bezpiecznego, dużego, przytulnego domu. Teraz tak bardzo chciałam, by była tu mama, tata lub ktokolwiek bliski. Niestety ich praca nie pozwalała im na to. Podróżowali po całym świecie. Teraz byli w USA i załatwiali tam jakiś głupi kontrakt z jakąś dużą firmą. Rzadko bywają w domu. Jednak jak już przyjeżdżają, to nasz dzień wygląda jakby nie mieli tej okropnej pracy każącej im wyjeżdżać poza Londyn.
Weszłam do łazienki. 
- Jezu... Jak ja wyglądam!?
Rana była o wiele większa niż myślałam. Spłukałam rozmazany już makijaż i zaschniętą krew z mojej twarzy. Teraz trzeba zacząć bawić w szpital. Zaczęłam odkażać mój policzek. Piekło. Nakleiłam plaster i spojrzałam w lustro. Nadal fatalnie to wyglądało. Co dziwne, zauważyłam też, że po mojej buzi coś spływa. Łzy. Najpierw pojedyncze, potem coraz więcej i więcej. Płakałam jak głupia. Poszłam do sypialni, do kochanego łóżka. Miało w sobie tyle wspomnień. To tu John mnie pierwszy raz pocałował. Przykryłam się kołdrą i nadal płacząc rozmyślałam o tym, jak mogłam stracić dwa i pół miesiąca na taką świnię.
*Oczami Ellie*
Tak! Udało się! Weszłam do klubu. No, to jest to! Szkoda, że nie mogę pić. Zauważyłam puste miejsce przy barze. siedziałam tam na tyle długo, by zaczął mnie boleć tyłek. Potem poznałam kilku fajnych facetów, z którymi przetańczyłam resztę nocy. Szkoda, że nie byli w moim typie.
Jestem ciekawa, co u Jade. Gdy wychodziła ja poszłam się kąpać. Ubrałam co trzeba, zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy w słodką fryzurę. Wyglądałam jak jej mniejsza kopia, tyle że w ciemnych włosach.
O około piątej nad ranem wyszłam z lokalu szukać mojego skutera. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i jechałam kilka minut do domu. Po zamknięciu za sobą drzwi poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam do łóżka i zasnęłam w butach.
*Perspektywa Jade*
Obudził mnie krzyk mojej siostry. Wstałam i popatrzyłam na zegarek: 13:29.
- Czemu nie dajesz mi spać w nocy i wydzierasz się nade mną?
- A co tobie się stało?- Ell mnie nie słyszała.- Matko, Jade! Jak ty wyglądasz? Gdzie? Jak? Kiedy? I kto ci to zrobił?- wypowiedziała na jednym tchu.-Co się stało?
- Powtarzasz się...
- Odpowiadaj!
- Ok, spokojnie! Co się stało- oberwałam w twarz. Jak wyglądam- strasznie. Gdzie- przed naszym domem. Jak- bardzo mocno. Kiedy- na randce. Kto jest sprawcą- John.
Ell szybko ułożyła wszystkie puzzle- podeszła do mnie i przytuliła.
- Tego mi było trzeba- wtulałam się w siostrę coraz bardziej.
- Opowiedz mi całą historię, co stało się wczoraj.
 I tym oto sposobem minął nam kolejny dzień- opowiadanie, chińskie żarcie i jakieś marne horrory.
***
I jak wam się podoba? Proszę jeśli czytasz, skomentuj.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Prolog

*Oczami Jade*
- ELLIE!
- Co się stało kochana?- moja siostrzyczka zapytała się mnie z drwiącą troskliwością- No, nie powiesz siostrze?
- Powiem. Pytam się ciebie- GDZIE MÓJ LAKIER DO PAZNOKCI!?
- Który znowu lakier?
- Z podobizną Zayna na wierzchu!
- Aaaaa, ten. Jest tam gdzie zawsze.
- NIE MA!
- A sprawdzałaś w łazience?
- Tak.
- Zaczekaj, może będzie w mojej kosmetyczce.
- Tylko szybko. Wiesz, że za godzinę mam randkę z John'ym!
- Wiem- zaczęła szperać w swojej bardzo pojemnej torebeczce z kosmetykami.- MAM! Chodź! Chcesz, bym pomalowała tobie pazurki w roli przeprosin?
- Ok. Może być.
Usiadłyśmy razem na moim dwuosobowym łóżku. Odezwałam się pierwsza.
- Czekaj. Jeszcze jedno.
Wstałam, podbiegłam do głośników przyczepionych do mojego laptopa i włączyłam to http://www.onedirectionradio.com/.
- No teraz można malować, rozmawiać i słuchać- widać było, że moja siostra jest zadowolona i zrelaksowana.
- Dobrze, zaczynaj.
- A co u ciebie i John'a? Nadal nienawidzi One Direction?
- U nas wszystko dobrze. Tak, niestety. Hejtuje ich nawet przy mnie.
- Nie wiem, jak ty-directionerka- umiesz chodzić z kimś, kto ich nie lubi.
- Ja także nie wiem. To boli, bo trudno wybrać między nim a Niall'em- sztucznie się roześmiałam.
- No racja. To nielogiczne. Może zmieńmy temat.
- Gdzie ty dziś idziesz?
- A do tego nowego klubu. Jeśli się tam w ogóle dostanę...
- Co? Nie wpuszczają głupich?- wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem.
- NIE. Niepełnoletnich.
- Masz problem. Przecież niedługo będziesz miała osiemnaście lat!
- Cicho...- zauważyłam, że leci jej ulubiony kawałek- LWWY. Nagle zaczęła wydzierać się na całe gardło:
-LET'S GO CRAZY, CRAZY, CRAZY TILL WE SEE THE SUN I KNOW WE ONLY MET BUT LET'S PRETEND IT'S LOVE AND NEVER NEVER STOP FOR ANYMORE TONIGHT LET'S GET SOME AND LIFE WHILE WE'RE YOUNG!!!
Za chwilę wyłam razem z nią. Czułam, że nasza starsza sąsiadka pani Wahl wygląda przez okno i myśli, czy dzwonić po karetkę czy do psychiatryka. Ja na jej miejscu wybrałabym to drugie. Gdy puszczono kolejny utwór, zauważyłam, że moje paznokcie są już całe w wybranym kolorze.
- Co!? Już gotowe!?
- Skoro już się rozpędziłam, to nie skończę tylko na tym- i tym oto sposobem wypełniła kolejne pół godziny.
 Nagle usłyszałam kawałek OWOA. I to nie z głośników. To mój dzwonek telefonu. Na ekranie było zdjęcie chłopaka i podpis "John". Nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Cześć kotku.
- Hej-na chwilę zamilkł.- Czy ty musisz słuchać tego... Tego czegoś?
- Wow, po raz pierwszy nie zacząłeś przeklinać z tego powodu- wiedziałam, by nie wypowiadać przy nim ich nazwy.
- Po co ja... Aha będę po ciebie za dwadzieścia minut. Pa.
- Pa.
Wyłączył się. Ubrałam się w stosowne ciuchy, rzuciłam Ell krótkie "narka" i czekałam przed drzwiami. Przyjechał. Podeszłam do jego auta i czekałam, aż wyjdzie. Najbardziej zdziwiło mnie to, że był ubrany w jakiś ohydny dres i stare tenisówki.
- Co ty masz na sobie!?
- Ubrania.
- Ja też. Tyle że czyste, wyprasowane i odpowiednie na randkę!
- Randka? Mi raczej chodziło o zerwanie.
To mnie zamurowało. Jak on może? Pytam się JAK?
- A-a-a-le co ty masz na myśli?
- Tak. Zrywam z tobą. I wiedz czemu- przez ten głupi, gejowski zespół. Jak mu tam? A, no przecież- One Direction!
- Przestań!- nie wytrzymałam i chciałam, znaleźć się jak najdalej od niego. Ale najpierw chciałam, by mnie popamiętał. Zamachnęłam się, by walnąć go z liścia. On jednak zauważył moje zamiary. Złapał moją podniesioną rękę i zaczął ją ściskać. Strasznie bolało. Jednak ja tylko syknęłam, gdy ją puścił.
- Myślę, że chciałaś zrobić to. Zrobię to za ciebie- i wtedy oberwałam z pięści prosto w twarz- tak mocno, że upadłam. Czułam w ustach smak krwi z mojego prawego policzka. Gdy wstałam Johna ani jego auta nie było.
***
I jak wam się podoba? Komentujcie. 1 KOMENTARZ=1 SZACUNEK DLA AUTORA

Bohaterowie

One Direction- świetny zespół brytyjski. W jego skład wchodzą Niall Horan(20 lat), Zayn Malik(20 lat), Harry Styles(19 lat), Liam Payne(20 lat) i Louis Tomlison(22 lata).
 Jade Ewans(19 lat)- starsza siostra Ellie, razem z nią (pomimo wieku) są Directioners.
Ellie Ewans(17 lat)- Siostra Jade, marzy o tym, by kiedyś spotkać swoich idoli.
***
To mój pierwszy blog :). Proszę komentować.
Szablon by S1K