poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 2

*Oczami Ellie*
Podczas oglądania piątego z rzędu bezsensownego filmu Jade powoli zasypiała. Ja nie umiałam. Siedziałam z laptopem siostry na kolanach w bluzie i bokserkach. Patrzyłam się w ekran jak głupia. Było grubo po drugiej w nocy, ale w moim domu nadal było jasno- nie wiedziałam, że żarówka może tyle z siebie dać.
Nagle usłyszałam jakieś krzyki prowadzące z ulicy. Coraz głośniejsze. Najwyraźniej coś się stało. 
"Wyjdę i zobaczę, co się tam dzieje, a później prosto do domu"- bez przerwy powtarzałam sobie w myślach. Gdy zobaczyłam, co przykuło moją uwagę, zdębiałam.
Dwóch kolesi naskakiwało na pewnego faceta. Wyglądał na bogatego, co mogłoby być przyczyną napadu. Próbowałam zachować zimną krew. Narażając samą siebie, zawołałam:
- Zostawcie go!
Wtedy wszyscy tam zgromadzeni spojrzeli na mnie. Zauważyłam twarz napadniętego. Skądś go znałam... Jego loki przypominały mi, kto to.
Właśnie ratuję Harrego Stylesa. 
Patrzył na mnie. W jego spłoszonych oczach rozbłysła nadzieja. Brunet zaczął się wydzierać:
- Pomocy, ratujcie! Pomocy! Pomocy!
Po chwili, wiedząc co chce zrobić przyłączyłam się do niego.
Błagałam boga w myślach, by ktoś nas usłyszał. Nagle z domu wyszła Jade. Moment później pani Wahl.
Jej syn nadal z nią mieszkał. Gdy go spotkałam, mówił mi że chodzi codziennie na siłownię.
Odwróciłam się do mojej sąsiadki.
-Proszę przynieść gaz pieprzowy i obudzić Ben'a.
Wykonała to bez rzadnych sprzeczek.
Słyszałam krzyki w jej domu zwiastujące wstanie umięśnionego blondyna. Po chwili bił się z jednym przestępcą w samych slipach, wyswobadzając jedną rękę Styles'a. Wtedy ja pobiegłam na jednego z nich nadal trzymającego chłopaka. Gaz pieprzowy musiał boleć, gdyż bandzior zasłonił sobie oczy głośno przeklinając- nadal trzymał Hazzę. Wykorzystał chwilę, gdy tamten facet był ślepy i wyrwał się z jego objęć. Poleciał pomóc Ben'owi. Tego drugiego (którego nie opryskałam pieprzem w sprayu) zbili tak mocno, że uciekł swoim czarnym SUV'em zapominając o koledze, który powoli zaczynał cokolwiek widzieć. 
- Co ty tu jeszcze robisz?!
- Nie proszę miej litość!- błagał mojego sąsiada.
- Jeżeli policzę do pięciu a ty tu nadal będziesz, spotka cię ten sam los co twojego koleżkę.
Nagle przestępca dziwnie szybko odzyskał wzrok i biegł, gdzie pieprz rośnie. Zasuwał jak ci maratończycy przy mecie.
- No, i już go nie ma. Nic wam się nie stało?- nie wiadomo było, kogo zapytał, dlatego brunet i ja odpowiedzieliśmy razem:
- Nie, nic.
Ben roześmiał się.
- Rozumiem. Jak masz na imię?
- Harry- po raz kolejny wypowiedziałam coś razem z nim.
Tym razem cała nasza trójka wybuchła śmiechem.
- Chcesz, bym cię gdzieś podwiózł?
Loczek nabrał oddechu, by odpowiedzieć. 
Ja byłam szybsza.
- Nie. Harry nigdzie nie idzie. W szczególności po tym, co się wydarzyło. A tak w ogóle to jestem Ellie.
- Mnie już raczej znasz. Masz ładne imię, gaduło.
- Dobrze, czyli nie muszę cię podwozić i iść dalej spać?- spytał blondyn.
- Nigdzie go nie puszczę- rzeczywiście, byłam gadułą.- A poza tym ja i moja siostra Jade chciałybyśmy cię poznać.
- No, skoro nalegasz...
- Ben! Możesz iść do łóżka. On nigdzie nie jedzie. Nigdzie.
Byłam zadowolona ze swojego wyboru. Harry najwyraźniej też.
Ja, on i Jade weszliśmy do naszego domu. Nagle zauważyłam, że na szyi blondynki coś się świeci. Styles nie zwrócił na to uwagi do czasu, gdy moja siostra nie schyliła się, pokazując cały wisiorek.
- Directioner forever w tym wieku?
- No jasne.
- Podoba mi się.
- Ell ma taki sam.
- Wow.
- Co "wow"?- spytałam.
- Właśnie dowiaduję się, że mam dwie starsze fanki. Eee... to znaczy nie starsze, tylko w swoim wieku.
- Poznasz nas z resztą?
- Czego?
- "Łan Di"!!!
- No jasne że...
Nie wytrzymam. Bawi się z nami jak z małymi dziećmi.
- TAK czy NIE?
- TAK.
Jade zaczęła udawać małą dziewczynkę.
- AAA!!! Poznam One Direction!!! Poznam One Direction!!!- Krzyczała piskliwym głosem śmiesznie gestykulując.
Ja i Hazza popatrzyliśmy się na siebie. Uśmiechnął się. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma śliczne tęczówki.
- Widzę, że macie duży telewizor.
- Ale marne filmy- dodałam.
- Chwila. Gdzie jest mój plecak?
Jade odezwała się.
- Tego szukasz?- i pokazała czarny przedmiot.
- Jak go znalazłaś?- spytał z niedowierzaniem chłopak.
- Gdy się biliście, ja znalazłam "to coś" i wzięłam. Myślałam, że ten plecak jest od nich...
- Nie, jest mój. Mam tam USB i dużo fajnych filmów- odwrócił się do Jade.- A tak w ogóle, to co ci się stało w twarz?
- Długa historia...
- Mamy dużo czasu.
Później, zamiast oglądać filmów o niebo lepszych od naszych, pociągaliśmy różne tematy rozmów: od tego, dlaczego Jade ma na twarzy ranę (która nie wyglądała już tak strasznie jak wczoraj) po to, jak jest być sławnym wokalistą. Gdy nie mieliśmy o czym rozmawiać, oglądaliśmy filmy. Oglądając wtuliłam się w ramię Harrego- gdy się na niego popatrzyłam, uśmiechnął się. Wiedziałam, że Jade jest w podobnej pozycji po jego drugiej stronie. Zasnęłam w uścisku loczka przykryta białą pościelą.
Gdy rano wstałam Harry już nie spał. Patrzył się na mnie i pokazywał swoje piękne paczałki.
*Perspektywa Harrego*
- Pomóc wam?- spytałem się dziewczyn, które w tym czasie sprzątały po pysznym śniadaniu. Tak myślałem, że pierwsza odpowie mi Ell.
- Nie. Usiądź wygodnie i daj nam się w ciebie napatrzeć, ok?
- Nie. Dokończę z wami i porozmawiamy.
Gdy skończyliśmy, powiedziałem, że muszę już iść. 
- I tak nas po prostu zostawisz?- dopytywały mnie.
- Nie. Dam wam mój numer telefonu i zaproszę na kolację z resztą zespołu.
- O której?
- Jak wam odpowiada. My się do was dostosujemy- starałem się być gentelmanem.
- Może być o szóstej p.m.?
- Jasne.
- A gdzie nas weźmiesz?
- Niespodzianka. Podjadę tu po was dziesięć minut przed szóstą.
- To na razie.
- Pa. Do wieczora- na pożegnanie posłałem im mój sławny uśmiech. 
Te dziewczyny są naprawdę miłe. Ellie spodobałaby się Liam'owi, któremu wiszę przysługę. Nawet pomimo tego, że Ell jest gadułą, wiem, że coś między nimi zaiskrzy. Dzwoniąc po Zayna, by po mnie przyjechał, spojrzałem jeszcze raz w okno, w którym siedziała Jade. Wtedy przyjechało auto, które miało mnie zawieźć do kolejnych trzech wariatów.
Gdy już znalazłem się w psychiatryku (czytaj- moim domu dzielonym z chłopakami), oznajmiłem współlokatorom, co robimy dziś wieczorem. BadBoy i Lou powiedzieli, że wezmą swoje dziewczyny. 
W szczególności pomysł dzisiejszego wyjścia na miasto spodobał się Liam'owi, gdy dowiedział się, jaka jest siostra Jade. 
Widziałem to, choć próbował to ukryć. Robił głupie miny, między innymi taką.
***
I jak Wam się podoba 2 rozdział? Przepraszam że tak długo, ale brakowało mi weny. Piszcie w komentarzach, co myślicie.

3 komentarze:

  1. Ohh...świetny rozdział.Bardzo mi się podobała akcja Ellie z tymi bandytami.
    Chyba pół miasta obudziła :)
    i jeszcze Harry...
    ,a Liam i te jego minki so fucking sexy!!
    Czekam na nn,a w między czasie zapraszam do mnie na nowy rozdział
    http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/08/22.html i na bloga z imaginami
    http://one69direction69.blogspot.nl/2013/08/104louis.html
    Pozdrawiam Vicky :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowa i skomentowanie. Czytam twojego bloga od dawna- jest świetny! Proszę, nie zamykaj go.

      Usuń
  2. Super blogisko :)Pisz więcej takich historyjek :) Są odpałowe :) Chyba zaczynam lubić 1D :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K