Napisałam ten rozdział patrząc na zakochanych podczas kilku przerw między nauką, tak więc myślę, że trochę przesadziłam z tą miłością.
Jeśli zależy ci na tym, by następny rozdział nie był tak głupi i krótki jak ten i został napisany szybciej, to napisz w komentarzu co o nim sądzisz.
*Perspektywa Liam'a*
- Ej! Nie przy ludziach!- odkleiłem Niall'a od Jade. Irlandczyk nie był z tego zadowolony.
- Czyli teraz nawet nie można się publicznie przytulać, tak?
- No jasne.
- Posłuchaj. Ty naprawdę potrzebujesz okularów. Przed chwilą miałeś swoje usta na jej ustach, co potocznie nazywamy całowaniem się. Czy ty rozumieć, czy powtarzać ten wykład jeszcze od dwóch do sześciu razy?- Hazza udawał profesorka ze szkoły Ell.
- To, że ty i Jade jesteście razem ze sobą kilka czy ileś tam dni, to nie znaczy to, że musicie nam to TAK pokazywać- nawet Lou nam przyznał rację.
- Dokładniej- dwa tygodnie, sześć dni i dziewiętnaście godzin. No, Horan, to na czym skończyliśmy?- Jade uśmiechając się, zagryzła wargę, podeszła do chłopaka i pocałowała go namiętnie.
- Zazdroszczę- mruknął pod nosem Zayn.
- Kto chce dzisiaj jechać na obiad do Mac'a?- spytałem się grupki tych kochanych "dzieci".
- I za właśnie takie pomysły cię kocham- Ell stanęła na palcach i przytuliła. Dopiero teraz zauważyłem patrzących się na nas przyjaciół.
- Ellie! I ty mi jeszcze mówisz NIE PUBLICZNIE???- po słowach swojej siostry siedemnastolatka zalała się czerwienią. Słodkie. Wyglądała jak skarcony szczeniaczek.
- To jedziecie do Mc'Donald'a?
- Nie chce mi się. Zjadłbym gotowane marchewki.
- Jak to ty Louis.
- A reszta?
- Nie zabieraj mi moich przygłupów!- pan Tomlison usiłował zatrzymać Zayn'a, łapiąc go za nogę. Tarzał się po białym dywanie, robiąc na nim plamy z Nutelli, którą przed chwilą jadł.
- Co ty robisz?!- Eleonor podniosła go i krzyknęła mu prosto w twarz.- Teraz to sprzątaj!
Pan Carrot zrobił maślane oczy i powiedział swojej dziewczynie coś do ucha.
- Louisie Tomlisonie! NIE! Nawet za to NIE!
- No dobra- zrobił zrezygnowaną minę.- Gdzie są ścierki?
- Prawa dolna półka z boku kuchni.
- Pytam się ostatni raz- kto z nami jedzie?!- po raz trzeci pytałem się reszty, ubierając bejsbolówkę. Za oknem bezsensowna pogoda. Jak to w Londynie.
Pan Carrot zrobił maślane oczy i powiedział swojej dziewczynie coś do ucha.
- Louisie Tomlisonie! NIE! Nawet za to NIE!
- No dobra- zrobił zrezygnowaną minę.- Gdzie są ścierki?
- Prawa dolna półka z boku kuchni.
- Pytam się ostatni raz- kto z nami jedzie?!- po raz trzeci pytałem się reszty, ubierając bejsbolówkę. Za oknem bezsensowna pogoda. Jak to w Londynie.
Niall się odezwał:
- Nie, zostajemy w domu, ale kup mi frytki. Widzę, że tylko ona chce jechać- i wskazał na dziewczynę w czapce-krasnalce, na której pisało "SWAG"
- Idziemy?
- No jasne. Nie będziemy chyba na nich czekać- Ell obróciła głowę w stronę nadal leżących obok siebie osób.
- Chwila, jeszcze jedno- i wziąłem kluczyki ze najlepiej ogrzewanego auta, jakie mamy.
- Nie bierz kluczyków- przejdziemy się!
Popatrzyłem na nią z dołu do góry, po czym odparłem:
- Nie będzie ci zimno?
- Nie, no co ty, przecież jestem "gorąca"!- uśmiechnąłem się, a ona puściła do mnie oczko.
- Ell, zmień dilera!- usłyszałem głos z głębi domu, należący do jej siostry.
- Ha, ha, ha, naprawdę śmieszne!- odkrzyknęła.
- Wiem o tym.
- Nie, zostajemy w domu, ale kup mi frytki. Widzę, że tylko ona chce jechać- i wskazał na dziewczynę w czapce-krasnalce, na której pisało "SWAG"
- Idziemy?
- No jasne. Nie będziemy chyba na nich czekać- Ell obróciła głowę w stronę nadal leżących obok siebie osób.
- Chwila, jeszcze jedno- i wziąłem kluczyki ze najlepiej ogrzewanego auta, jakie mamy.
- Nie bierz kluczyków- przejdziemy się!
Popatrzyłem na nią z dołu do góry, po czym odparłem:
- Nie będzie ci zimno?
- Nie, no co ty, przecież jestem "gorąca"!- uśmiechnąłem się, a ona puściła do mnie oczko.
- Ell, zmień dilera!- usłyszałem głos z głębi domu, należący do jej siostry.
- Ha, ha, ha, naprawdę śmieszne!- odkrzyknęła.
- Wiem o tym.
*Godzinę później*
Szliśmy w stronę ulicy, zza której widać było z daleka ogromne, podświetlane, żółte "M" na czerwonym tle.
- No, widzisz, jesteśmy.
- Mówiłam, że dojdziemy. Trochę zmarznięci, ale dojdziemy.
- Zimno ci?
- Gdybyś mnie przytulił, było by mi cieplej.
- Chodź tu do mnie- w myślach dodałem jeszcze "Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem", przyciągając do siebie wątłą osóbkę.
Po chwili staliśmy przed szklanymi drzwiami. Spytałem się:
- Wchodzimy?
- Nie, będziemy tak stać na dworze i patrzeć, jak inni zapełniają swoje żołądki fast food'ami.
Oczywiście po wejściu nie obeszło się bez fanek. Ell udawała taką, która widzi mnie pierwszy raz i poprosiła mnie o autograf na czole.
- A nie chcesz buziaka?
- To też dobre.
I pocałowałem ją w policzek. To był błąd. Jedna z dziewczyn z tłumu krzyknęła:
- Ej, Li! Ja też chcę całusa!
Nagle całowałem tysiące policzków. Gdy skończyłem, ktoś do mnie powiedział:
- Ej, jeszcze ja!
- Kto mówi?
- Popatrz do tyłu.
Odwróciłem się i to, co zobaczyłem, zamurowało mnie.
- Cześć Danielle.
- Hej, co u ciebie?
- Nic się nie zmieniło.
- Racja, nadal rozdajesz całusy...
- A ty nadal tańczysz?
- Nie inaczej.
- Payne kupujemy te frytki czy nie?- Ell wreszcie się do mnie dopchała i uśmiechnęła.
- Cześć. Jestem Ellie Ewans.
- A ja jestem Danielle Peazer. Znana też jako tancerka i była Liama- uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i powiedziała- Mógłbyś zostawić mnie na chwilę z Ellie?
- Jasne- od razu poczułem, że chodzi o coś poważnego.
*Perspektywa Ellie*
- Chodzicie ze sobą?
- Nie, nie chodzimy ze sobą! Skąd ci to przyszło do głowy?
- Nie wiem. Ale daj mu się wyręczać, bo jest w tym boski!
- Jak długo z nim byłaś?
- To było dawno... Ale trochę z nim byłam.
Zauważyłam, że Liam podjada frytki, które były dla jeszcze większego żarłoka. Wiem, że w domu będzie spór o frytki. Ale co zrobić, jak marznie się na zimnie?
- Muszę już iść. Czeka na mnie.
- Leć. Opiekuj się nim, dobrze?
- Obiecuję.
Odwróciłam się w stronę drzwi, lecz musiałam jej jeszcze coś powiedzieć.
- Dan!
- Tak?
- Dziękuję.
***
Hej, hej, hej! Jeszcze raz Was przepraszam za szantażowanie was. Obiecuję, że następnym razem rozdział będzie dodany szybciej.
Aha, i nie myślcie sobie teraz, że wszystko będzie różowe i piękne. Nie, nie, nie.
Mam dla was jeszcze jedną rzecz.
Kto tego nie kocha? |
Czekam na Waszą opinię,
Laurel xoxo
No to jestem pierwsza. Rozdział cudowny, genialny, najlepszy na świecie, ale tego nie muszę ci mówić.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to widziałam cię ostatnio w kościele.
Hope.
Rozdział jest cu-do-wny!! Dawno nie czytałam sorki.
OdpowiedzUsuńPs.A ja cb nie widziałam w kościele :P
Heheheh...pozdrawiam i życzę weny na napisanie następnego rozdziału Vicky :D
Genialny! Jestem tu pierwszy raz i już mi się spodobało. Nie wiem czy wiesz ale jestem przyjaciółką Carly.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://hope-is-my-lifee.blogspot.com/