niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 3

* Oczami Jade*
Rana wygląda lepiej. Pozostał po niej jeszcze tylko mały ślad. Nie jest już tak duża jak trzy dni temu...
Trzy dni temu John ze mną zerwał. Nie potrafię przestać o tym myśleć. Byle tylko się nie rozpłakać, nie rozpłakać, nie rozpłakać. Nie. 
- Nie wytrzymam. Ja go nadal kocham. 
- NIE. Przestań! Pamiętaj co ON ci zrobił- przypomniała mi moja siostra.
- Nie umiem.
- Uspokój się!
I wtedy się zaczęło. Po moich policzkach spływała duża ilość słonej wody. Ell mnie przytuliła tak mocno do siebie, że powoli zaczęłam się dusić.
- Już dobrze?
- Nie.
Poruszyła palcami po moim ciele tak, bym musiała się zaśmiać. Za chwilę goniłam ją dookoła stołu. Gdy się zmęczyłam, oznajmiłam:
- Dobra. Idę pod prysznic.
- Ja po tobie. Słuchaj, zrobimy tak- wykąpiemy się, zrobimy na bóstwo i pójdziemy do centrum handlowego po ciuchy na dzisiaj.
- No, fajnie to wymyśliłaś.
Kiedy się myłam, moje smutki spłynęły po moim ciele wraz z wodą. Posiedziałam jeszcze chwilę w kabinie i wyszłam.
Gdy Ellie była już po kąpieli, zrobiłyśmy makijaż i ubrałyśmy się w normalne ciuchy. 
Przekręcając klucze w stacyjce mojego garbuska, nie myślałam już o John'nie- myślałam o tym, by spodobać się chłopakom, znaleźć fajne ubrania, wyszaleć się. 
Gdy dodarłyśmy do naszego nieba, a piekła dla niektórych kart kredytowych (także mojej), Ell zaczęła dostawać niedoboru shopping'u. Na szczęście ją uratowałam i pociągnęłam do wielu, naprawdę wielu sklepów. Potem byłyśmy w kawiarence. Nie miałyśmy tematu do rozmowy, tak więc ja studiowałam swoją do połowy wypitą kawę, a Ellie za to badawczo spoglądała na swoją herbatę. Przerwałam ciszę.
- Jak myślisz, spodobamy się chłopakom?
- Z pewnością. Bardziej martwię się tym, czy któryś poczuje do mnie miętę.
- O to się nie bój. 
Po około dwóch godzinach poza domem byłyśmy gotowe.
Przyjeżdżając z masą nowych rzeczy (od lakierów po buty), spojrzałam na zegarek- czwarta p.m. Nie muszę się spieszyć. Rozebrałam się i wskoczyłam do wanny na tyle długo, by osoba zamieszkująca ta posesję ze mną, zaczęła dobijać się do łazienki. To niemożliwe- siedziałam tam całą godzinę.
Pięćdziesiąt minut do wyjścia.
Zaczęłam się ubierać. Malując się spojrzałam na zegarek- mam jeszcze dwadzieścia minut. Wyglądałam mniej więcej tak jak ta dziewczyna z gazety.

A Ellie była ubrana w to. Sama jej to wybrałam.
Po kwadransie wypatrywania Styles'a i reszty, zaczęłam się nudzić. Jednak to co zobaczyłam warte było czekania. Chłopcy przyjechali w...
... limuzynie.
Zawołałam Ell. Zbiegła z schodów i zaprosiła One Direction do naszego domu. 
Niemożliwe.
Moje marzenia właśnie się spełniają.
Pierwszego zauważyłam Horan'a... w kuchni. Zaprosiłam moich idoli wraz z ich dziewczynami do salonu. Usiedli wygodnie na kanapie. Podeszłam do każdego z nich i przedstawiłam. Myślę, że to będzie niezapomniany wieczór.
Patrzyli na nas przyjaznym wzrokiem. Wszyscy- oprócz Niall'a. Patrzył na mnie z dziwną czułością. 
*Oczami Niall'a w tym samym czasie*
Otworzyła nam dziewczyna, o której mówił Harry. Cały czas uśmiechnięta brunetka. Czyli ta młodsza i bardziej wygadana. 
Weszliśmy w głąb domu. Tam Hazza przywitał się i przedstawił nas. Dowiedziałem się, że ta z przyklejonym do ust bananem ma na imię Ellie. Zacząłem szukania tej drugiej. Doszedłem do mojego ulubionego miejsca- kuchnia. Wtedy ją zauważyłem. 
Ona jest piękna. Nawet pomimo tego, że ma na twarzy siniaka. Nie wiedziałem, jak się nazywa, ale wiedziałem, że jest directioner'ką, dzięki naszyjnikowi. Podeszła do każdego z nas zaczynając od Perrie i kończąc na mnie. Jade. Kazała nam usiąść wygodnie na kanapie. Patrzyłem się na nią. Tylko na nią. Moje wpatrywanie się w blondynkę przerwał lokaty.
- Ok. Zabieram was do...
Dokończyłem za niego.
- Nando's!
Wszyscy spojrzeli na mnie i wręcz eksplodowali śmiechem. 
- Nie, nie jedziemy do Nando's.
Zrobiłem smutną minę.
- Kto jest za tym, by pojechać do jakiejś fajnej knajpy w centrum miasta, a później do nas na resztę nocy?- zaproponował Liam.
Po tym wszyscy podnieśli rękę.
- No to mamy przegłosowane.
Wsiedliśmy do limuzyny. Jade usiadła obok mnie. Uśmiechnąłem się.
- Wyglądasz lepiej w rzeczywistości niż na plakacie czy na monitorze...
- Masz mój plakat?
- Oczywiście. Dwa lata temu zajmowałeś największą część mojej ściany.
Prychnąłem.
- To musi dla mnie zaszczyt, że mogłem być na ścianie takiej ładnej dziewczyny.
Zarumieniła się. Wyglądała jeszcze lepiej.
- Za chwilę będziemy, Panie Styles- przerwał nasze rozmowy szofer.
- Dobrze.
Perrie, która siedziała po drugiej stronie Jade, spytała ją czy ma chłopaka.
- Nie, nie mam chłopaka- jej oczy się zaszkliły.- Zerwał ze mną w brutalny sposób kilka dni temu.
- Jak?
- Tu masz odpowiedź- i wskazała na swój policzek.
- Chodź tu do mnie- zachęciłem siostrę Ell.
Przytuliła się do mnie. Czułem jej oddech na szyi i pojedyncze krople na koszulce.
Czułem się, jakbym był jej chłopakiem. Pocałowałem ją w zadbane blond włosy.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Jak to zrobiłaś, że makijaż się nie rozmył?- zagadnęła Eleonor.
Później rozmawiały o rzeczach, które były dla mnie tylko i wyłącznie czarną magią. Paplały tak do momentu, w którym się zatrzymaliśmy. Wtedy Louis zamruczał pod nosem:
- No to koniec przejażdżki i bezsensownej gadaniny o tuszu do rzęs, pudrze, butach i lakierze do włosów.
Gdy skończył wypowiedź uśmiechnąłem się sam do siebie i spojrzałem na Hazzę, który rozmawiał już z kelnerem o tym, czy jest dla nas miejsce.
Usiadłem pomiędzy Ellie i Lou. Liam na przeciwko mnie. Dopiero wtedy zauważyłem, jak się patrzy na dziewczynę siedzącą obok mnie. Wyglądało to tak, jakby śledził każdy jej ruch.
Z pewnością wpadła mu w oko.
Ja spoglądałem podobnie na Jade. Ciekawe, czy to zauważyła. Jak ona się czuje, gdy wie, że ktoś się na nią gapi?
Właśnie zdałem sobie sprawę, że muszę powstrzymać się od ciągłego trzymania wzroku na jednej rzeczy. Tak ładnej rzeczy...
Moje przemyślenia przerwała dziewczyna, która najwyraźniej tu pracowała.
-Proszę, panie Horan- i podała mi menu.
Wertowałem strony. Pizza- nie, Dania wegetariańskie- nie.
Przejechałem palcem po nie wiem jakiej stronie.
Mam.
- Ja biorę spaghetti.
- Chyba nie zauważyłeś, ale jesteś na stronie "Dania dla dwóch".-odezwała się Ell.
- Nie szkodzi. Mogę wziąć je razem z tobą?- spytała się jej siostra.
Chyba właśnie trafiłem do nieba.
- Tak, jasne.
Później przyszła kelnerka  i podawaliśmy swoje zamówienia. Harry na koniec powiedział, że chce do tego jeszcze trzy butelki najlepszego wina, jakie mają i że za wszystko płaci.
Po upływie więcej niż połowy godziny na naszym stole pojawiło się jedzenie.
Wtedy Ellie spochmurniała.
- Harry?
- Tak?
- Ja nie mam jeszcze osiemnastu lat.
- I co z tego? Wyglądasz na osiemnaście.
- Tak będzie dopiero za pół roku.
- Rozumiem. Kelner!
Podbiegł jakiś facet z chustką, którą trzymał na ręce.
- Tak, panie Styles?- spytał dziwnym głosem.
- Proszę dać mi... Ell, co chcesz do picia? Może być sok pomarańczowy?
- Telepatia. Właśnie to chciałam.
- Dobrze. Czyli szklanka soku z pomarańczy?
- Tak. Proszę to dopisać do rachunku. Czy można tu płacić kartą?
- Tak, panie Styles.
Gdy facet sobie poszedł, Hazza wypalił.
- Nienawidzę, jak się zwracają do mnie "panie"- ostatnie słowo powiedział, jak osoba, z którą przed chwilą rozmawiał.
Louis opowiadał później swoje dowcipy. Jest niezły w te klocki.
Jade słodko się śmieje.
*godzinę później*
Doliczyłem trzech lampek wina. W każdej z trzech butelek nie było już ani kropli pysznego napoju.
Harry zapłacił za wszystko i zadzwonił do kierowcy limuzyny. Musiał być gdzieś blisko, bo przyjechał niesamowicie szybko.
Po upływie piętnastu minut byliśmy w naszym domu.
Louis nawet nie rozebrał butów. Biegł do swojej drugiej dziewczyny- barku z alkoholem. Za nim ja, Zayn i Harry.
- Co otwieramy?
- Mamy dużo zaczętych.
- Po dzisiejszej nocy nie sądzę, by cokolwiek zostało.
- Dziewczyny, co chcecie?
Każda co innego. Ellie chciała wody, a reszta czegoś mocniejszego.
*Perspektywa Liam'a*
Obudziłem się na kanapie. Na brzuchu miałem głowę Ellie, na nogach Zayna, Perrie przy nim, Harry zatrzasnął mi jedną rękę. A Niall... 
Niall przytulał się do Jade. W śnie. Był uśmiechnięty. Bezcenne
Dopiero teraz zauważyłem, jakiego mam kaca. A na pewno wypiłem najmniej z nich wszystkich. Oooo, zapowiada się bardzo długi dzień...
***
I jak wam się podoba rozdział trzeci? Proszę, piszcie w komentarzach.
Do następnego, Laurel.



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 2

*Oczami Ellie*
Podczas oglądania piątego z rzędu bezsensownego filmu Jade powoli zasypiała. Ja nie umiałam. Siedziałam z laptopem siostry na kolanach w bluzie i bokserkach. Patrzyłam się w ekran jak głupia. Było grubo po drugiej w nocy, ale w moim domu nadal było jasno- nie wiedziałam, że żarówka może tyle z siebie dać.
Nagle usłyszałam jakieś krzyki prowadzące z ulicy. Coraz głośniejsze. Najwyraźniej coś się stało. 
"Wyjdę i zobaczę, co się tam dzieje, a później prosto do domu"- bez przerwy powtarzałam sobie w myślach. Gdy zobaczyłam, co przykuło moją uwagę, zdębiałam.
Dwóch kolesi naskakiwało na pewnego faceta. Wyglądał na bogatego, co mogłoby być przyczyną napadu. Próbowałam zachować zimną krew. Narażając samą siebie, zawołałam:
- Zostawcie go!
Wtedy wszyscy tam zgromadzeni spojrzeli na mnie. Zauważyłam twarz napadniętego. Skądś go znałam... Jego loki przypominały mi, kto to.
Właśnie ratuję Harrego Stylesa. 
Patrzył na mnie. W jego spłoszonych oczach rozbłysła nadzieja. Brunet zaczął się wydzierać:
- Pomocy, ratujcie! Pomocy! Pomocy!
Po chwili, wiedząc co chce zrobić przyłączyłam się do niego.
Błagałam boga w myślach, by ktoś nas usłyszał. Nagle z domu wyszła Jade. Moment później pani Wahl.
Jej syn nadal z nią mieszkał. Gdy go spotkałam, mówił mi że chodzi codziennie na siłownię.
Odwróciłam się do mojej sąsiadki.
-Proszę przynieść gaz pieprzowy i obudzić Ben'a.
Wykonała to bez rzadnych sprzeczek.
Słyszałam krzyki w jej domu zwiastujące wstanie umięśnionego blondyna. Po chwili bił się z jednym przestępcą w samych slipach, wyswobadzając jedną rękę Styles'a. Wtedy ja pobiegłam na jednego z nich nadal trzymającego chłopaka. Gaz pieprzowy musiał boleć, gdyż bandzior zasłonił sobie oczy głośno przeklinając- nadal trzymał Hazzę. Wykorzystał chwilę, gdy tamten facet był ślepy i wyrwał się z jego objęć. Poleciał pomóc Ben'owi. Tego drugiego (którego nie opryskałam pieprzem w sprayu) zbili tak mocno, że uciekł swoim czarnym SUV'em zapominając o koledze, który powoli zaczynał cokolwiek widzieć. 
- Co ty tu jeszcze robisz?!
- Nie proszę miej litość!- błagał mojego sąsiada.
- Jeżeli policzę do pięciu a ty tu nadal będziesz, spotka cię ten sam los co twojego koleżkę.
Nagle przestępca dziwnie szybko odzyskał wzrok i biegł, gdzie pieprz rośnie. Zasuwał jak ci maratończycy przy mecie.
- No, i już go nie ma. Nic wam się nie stało?- nie wiadomo było, kogo zapytał, dlatego brunet i ja odpowiedzieliśmy razem:
- Nie, nic.
Ben roześmiał się.
- Rozumiem. Jak masz na imię?
- Harry- po raz kolejny wypowiedziałam coś razem z nim.
Tym razem cała nasza trójka wybuchła śmiechem.
- Chcesz, bym cię gdzieś podwiózł?
Loczek nabrał oddechu, by odpowiedzieć. 
Ja byłam szybsza.
- Nie. Harry nigdzie nie idzie. W szczególności po tym, co się wydarzyło. A tak w ogóle to jestem Ellie.
- Mnie już raczej znasz. Masz ładne imię, gaduło.
- Dobrze, czyli nie muszę cię podwozić i iść dalej spać?- spytał blondyn.
- Nigdzie go nie puszczę- rzeczywiście, byłam gadułą.- A poza tym ja i moja siostra Jade chciałybyśmy cię poznać.
- No, skoro nalegasz...
- Ben! Możesz iść do łóżka. On nigdzie nie jedzie. Nigdzie.
Byłam zadowolona ze swojego wyboru. Harry najwyraźniej też.
Ja, on i Jade weszliśmy do naszego domu. Nagle zauważyłam, że na szyi blondynki coś się świeci. Styles nie zwrócił na to uwagi do czasu, gdy moja siostra nie schyliła się, pokazując cały wisiorek.
- Directioner forever w tym wieku?
- No jasne.
- Podoba mi się.
- Ell ma taki sam.
- Wow.
- Co "wow"?- spytałam.
- Właśnie dowiaduję się, że mam dwie starsze fanki. Eee... to znaczy nie starsze, tylko w swoim wieku.
- Poznasz nas z resztą?
- Czego?
- "Łan Di"!!!
- No jasne że...
Nie wytrzymam. Bawi się z nami jak z małymi dziećmi.
- TAK czy NIE?
- TAK.
Jade zaczęła udawać małą dziewczynkę.
- AAA!!! Poznam One Direction!!! Poznam One Direction!!!- Krzyczała piskliwym głosem śmiesznie gestykulując.
Ja i Hazza popatrzyliśmy się na siebie. Uśmiechnął się. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma śliczne tęczówki.
- Widzę, że macie duży telewizor.
- Ale marne filmy- dodałam.
- Chwila. Gdzie jest mój plecak?
Jade odezwała się.
- Tego szukasz?- i pokazała czarny przedmiot.
- Jak go znalazłaś?- spytał z niedowierzaniem chłopak.
- Gdy się biliście, ja znalazłam "to coś" i wzięłam. Myślałam, że ten plecak jest od nich...
- Nie, jest mój. Mam tam USB i dużo fajnych filmów- odwrócił się do Jade.- A tak w ogóle, to co ci się stało w twarz?
- Długa historia...
- Mamy dużo czasu.
Później, zamiast oglądać filmów o niebo lepszych od naszych, pociągaliśmy różne tematy rozmów: od tego, dlaczego Jade ma na twarzy ranę (która nie wyglądała już tak strasznie jak wczoraj) po to, jak jest być sławnym wokalistą. Gdy nie mieliśmy o czym rozmawiać, oglądaliśmy filmy. Oglądając wtuliłam się w ramię Harrego- gdy się na niego popatrzyłam, uśmiechnął się. Wiedziałam, że Jade jest w podobnej pozycji po jego drugiej stronie. Zasnęłam w uścisku loczka przykryta białą pościelą.
Gdy rano wstałam Harry już nie spał. Patrzył się na mnie i pokazywał swoje piękne paczałki.
*Perspektywa Harrego*
- Pomóc wam?- spytałem się dziewczyn, które w tym czasie sprzątały po pysznym śniadaniu. Tak myślałem, że pierwsza odpowie mi Ell.
- Nie. Usiądź wygodnie i daj nam się w ciebie napatrzeć, ok?
- Nie. Dokończę z wami i porozmawiamy.
Gdy skończyliśmy, powiedziałem, że muszę już iść. 
- I tak nas po prostu zostawisz?- dopytywały mnie.
- Nie. Dam wam mój numer telefonu i zaproszę na kolację z resztą zespołu.
- O której?
- Jak wam odpowiada. My się do was dostosujemy- starałem się być gentelmanem.
- Może być o szóstej p.m.?
- Jasne.
- A gdzie nas weźmiesz?
- Niespodzianka. Podjadę tu po was dziesięć minut przed szóstą.
- To na razie.
- Pa. Do wieczora- na pożegnanie posłałem im mój sławny uśmiech. 
Te dziewczyny są naprawdę miłe. Ellie spodobałaby się Liam'owi, któremu wiszę przysługę. Nawet pomimo tego, że Ell jest gadułą, wiem, że coś między nimi zaiskrzy. Dzwoniąc po Zayna, by po mnie przyjechał, spojrzałem jeszcze raz w okno, w którym siedziała Jade. Wtedy przyjechało auto, które miało mnie zawieźć do kolejnych trzech wariatów.
Gdy już znalazłem się w psychiatryku (czytaj- moim domu dzielonym z chłopakami), oznajmiłem współlokatorom, co robimy dziś wieczorem. BadBoy i Lou powiedzieli, że wezmą swoje dziewczyny. 
W szczególności pomysł dzisiejszego wyjścia na miasto spodobał się Liam'owi, gdy dowiedział się, jaka jest siostra Jade. 
Widziałem to, choć próbował to ukryć. Robił głupie miny, między innymi taką.
***
I jak Wam się podoba 2 rozdział? Przepraszam że tak długo, ale brakowało mi weny. Piszcie w komentarzach, co myślicie.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 1

*Perspektywa Jade*
Teraz, gdy wiem, że John mnie nie widzi, oparłam się o ścianę domu i zaczęłam płakać.
Jak on mógł mi to zrobić? Czemu? Przecież jeszcze niecały tydzień temu mówił mi, jak bardzo mnie kocha. Cały czas słyszałam jego głos, który mówił "zrywam z tobą" czy "głupi, gejowski zespół"... Zaraz. Chwila. Co on powiedział o moich idolach? To śmieszne, ale zamiast myśleć o sobie myślę o pięciu facetach, których nie znam. No, w pewnym sensie nie znam. Liam już by wiedział, co zrobić w takiej sytuacji. Myśli podobnie do Ellie. Właśnie. Ell. Co ja jej powiem? Może na razie pójdę do ogródka? To dobry pomysł. Zaczekam tam, aż wyjdzie.
Widząc jej drobną sylwetkę w oknie prowadzącym do salonu, zauważyłam, że jest w samym ręczniku. Za chwilę pobiegła do łazienki. Po niecałych dziesięciu minutach brunetka była już gotowa. Naprawdę jest szybka. Wyglądała bosko. Usłyszałam trzask drzwi i warkot silnika skutera. Tyle widziałam moją siostrę. 
Nareszcie mogę tam wejść. Próbowałam przestać się trząść i celnie trafić kluczem do dziurki. Za piątym razem wreszcie się udało. 
Wbiegłam do domu. MOJEGO domu. Bezpiecznego, dużego, przytulnego domu. Teraz tak bardzo chciałam, by była tu mama, tata lub ktokolwiek bliski. Niestety ich praca nie pozwalała im na to. Podróżowali po całym świecie. Teraz byli w USA i załatwiali tam jakiś głupi kontrakt z jakąś dużą firmą. Rzadko bywają w domu. Jednak jak już przyjeżdżają, to nasz dzień wygląda jakby nie mieli tej okropnej pracy każącej im wyjeżdżać poza Londyn.
Weszłam do łazienki. 
- Jezu... Jak ja wyglądam!?
Rana była o wiele większa niż myślałam. Spłukałam rozmazany już makijaż i zaschniętą krew z mojej twarzy. Teraz trzeba zacząć bawić w szpital. Zaczęłam odkażać mój policzek. Piekło. Nakleiłam plaster i spojrzałam w lustro. Nadal fatalnie to wyglądało. Co dziwne, zauważyłam też, że po mojej buzi coś spływa. Łzy. Najpierw pojedyncze, potem coraz więcej i więcej. Płakałam jak głupia. Poszłam do sypialni, do kochanego łóżka. Miało w sobie tyle wspomnień. To tu John mnie pierwszy raz pocałował. Przykryłam się kołdrą i nadal płacząc rozmyślałam o tym, jak mogłam stracić dwa i pół miesiąca na taką świnię.
*Oczami Ellie*
Tak! Udało się! Weszłam do klubu. No, to jest to! Szkoda, że nie mogę pić. Zauważyłam puste miejsce przy barze. siedziałam tam na tyle długo, by zaczął mnie boleć tyłek. Potem poznałam kilku fajnych facetów, z którymi przetańczyłam resztę nocy. Szkoda, że nie byli w moim typie.
Jestem ciekawa, co u Jade. Gdy wychodziła ja poszłam się kąpać. Ubrałam co trzeba, zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy w słodką fryzurę. Wyglądałam jak jej mniejsza kopia, tyle że w ciemnych włosach.
O około piątej nad ranem wyszłam z lokalu szukać mojego skutera. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i jechałam kilka minut do domu. Po zamknięciu za sobą drzwi poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam do łóżka i zasnęłam w butach.
*Perspektywa Jade*
Obudził mnie krzyk mojej siostry. Wstałam i popatrzyłam na zegarek: 13:29.
- Czemu nie dajesz mi spać w nocy i wydzierasz się nade mną?
- A co tobie się stało?- Ell mnie nie słyszała.- Matko, Jade! Jak ty wyglądasz? Gdzie? Jak? Kiedy? I kto ci to zrobił?- wypowiedziała na jednym tchu.-Co się stało?
- Powtarzasz się...
- Odpowiadaj!
- Ok, spokojnie! Co się stało- oberwałam w twarz. Jak wyglądam- strasznie. Gdzie- przed naszym domem. Jak- bardzo mocno. Kiedy- na randce. Kto jest sprawcą- John.
Ell szybko ułożyła wszystkie puzzle- podeszła do mnie i przytuliła.
- Tego mi było trzeba- wtulałam się w siostrę coraz bardziej.
- Opowiedz mi całą historię, co stało się wczoraj.
 I tym oto sposobem minął nam kolejny dzień- opowiadanie, chińskie żarcie i jakieś marne horrory.
***
I jak wam się podoba? Proszę jeśli czytasz, skomentuj.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Prolog

*Oczami Jade*
- ELLIE!
- Co się stało kochana?- moja siostrzyczka zapytała się mnie z drwiącą troskliwością- No, nie powiesz siostrze?
- Powiem. Pytam się ciebie- GDZIE MÓJ LAKIER DO PAZNOKCI!?
- Który znowu lakier?
- Z podobizną Zayna na wierzchu!
- Aaaaa, ten. Jest tam gdzie zawsze.
- NIE MA!
- A sprawdzałaś w łazience?
- Tak.
- Zaczekaj, może będzie w mojej kosmetyczce.
- Tylko szybko. Wiesz, że za godzinę mam randkę z John'ym!
- Wiem- zaczęła szperać w swojej bardzo pojemnej torebeczce z kosmetykami.- MAM! Chodź! Chcesz, bym pomalowała tobie pazurki w roli przeprosin?
- Ok. Może być.
Usiadłyśmy razem na moim dwuosobowym łóżku. Odezwałam się pierwsza.
- Czekaj. Jeszcze jedno.
Wstałam, podbiegłam do głośników przyczepionych do mojego laptopa i włączyłam to http://www.onedirectionradio.com/.
- No teraz można malować, rozmawiać i słuchać- widać było, że moja siostra jest zadowolona i zrelaksowana.
- Dobrze, zaczynaj.
- A co u ciebie i John'a? Nadal nienawidzi One Direction?
- U nas wszystko dobrze. Tak, niestety. Hejtuje ich nawet przy mnie.
- Nie wiem, jak ty-directionerka- umiesz chodzić z kimś, kto ich nie lubi.
- Ja także nie wiem. To boli, bo trudno wybrać między nim a Niall'em- sztucznie się roześmiałam.
- No racja. To nielogiczne. Może zmieńmy temat.
- Gdzie ty dziś idziesz?
- A do tego nowego klubu. Jeśli się tam w ogóle dostanę...
- Co? Nie wpuszczają głupich?- wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem.
- NIE. Niepełnoletnich.
- Masz problem. Przecież niedługo będziesz miała osiemnaście lat!
- Cicho...- zauważyłam, że leci jej ulubiony kawałek- LWWY. Nagle zaczęła wydzierać się na całe gardło:
-LET'S GO CRAZY, CRAZY, CRAZY TILL WE SEE THE SUN I KNOW WE ONLY MET BUT LET'S PRETEND IT'S LOVE AND NEVER NEVER STOP FOR ANYMORE TONIGHT LET'S GET SOME AND LIFE WHILE WE'RE YOUNG!!!
Za chwilę wyłam razem z nią. Czułam, że nasza starsza sąsiadka pani Wahl wygląda przez okno i myśli, czy dzwonić po karetkę czy do psychiatryka. Ja na jej miejscu wybrałabym to drugie. Gdy puszczono kolejny utwór, zauważyłam, że moje paznokcie są już całe w wybranym kolorze.
- Co!? Już gotowe!?
- Skoro już się rozpędziłam, to nie skończę tylko na tym- i tym oto sposobem wypełniła kolejne pół godziny.
 Nagle usłyszałam kawałek OWOA. I to nie z głośników. To mój dzwonek telefonu. Na ekranie było zdjęcie chłopaka i podpis "John". Nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Cześć kotku.
- Hej-na chwilę zamilkł.- Czy ty musisz słuchać tego... Tego czegoś?
- Wow, po raz pierwszy nie zacząłeś przeklinać z tego powodu- wiedziałam, by nie wypowiadać przy nim ich nazwy.
- Po co ja... Aha będę po ciebie za dwadzieścia minut. Pa.
- Pa.
Wyłączył się. Ubrałam się w stosowne ciuchy, rzuciłam Ell krótkie "narka" i czekałam przed drzwiami. Przyjechał. Podeszłam do jego auta i czekałam, aż wyjdzie. Najbardziej zdziwiło mnie to, że był ubrany w jakiś ohydny dres i stare tenisówki.
- Co ty masz na sobie!?
- Ubrania.
- Ja też. Tyle że czyste, wyprasowane i odpowiednie na randkę!
- Randka? Mi raczej chodziło o zerwanie.
To mnie zamurowało. Jak on może? Pytam się JAK?
- A-a-a-le co ty masz na myśli?
- Tak. Zrywam z tobą. I wiedz czemu- przez ten głupi, gejowski zespół. Jak mu tam? A, no przecież- One Direction!
- Przestań!- nie wytrzymałam i chciałam, znaleźć się jak najdalej od niego. Ale najpierw chciałam, by mnie popamiętał. Zamachnęłam się, by walnąć go z liścia. On jednak zauważył moje zamiary. Złapał moją podniesioną rękę i zaczął ją ściskać. Strasznie bolało. Jednak ja tylko syknęłam, gdy ją puścił.
- Myślę, że chciałaś zrobić to. Zrobię to za ciebie- i wtedy oberwałam z pięści prosto w twarz- tak mocno, że upadłam. Czułam w ustach smak krwi z mojego prawego policzka. Gdy wstałam Johna ani jego auta nie było.
***
I jak wam się podoba? Komentujcie. 1 KOMENTARZ=1 SZACUNEK DLA AUTORA

Bohaterowie

One Direction- świetny zespół brytyjski. W jego skład wchodzą Niall Horan(20 lat), Zayn Malik(20 lat), Harry Styles(19 lat), Liam Payne(20 lat) i Louis Tomlison(22 lata).
 Jade Ewans(19 lat)- starsza siostra Ellie, razem z nią (pomimo wieku) są Directioners.
Ellie Ewans(17 lat)- Siostra Jade, marzy o tym, by kiedyś spotkać swoich idoli.
***
To mój pierwszy blog :). Proszę komentować.
Szablon by S1K